Brytyjska marynarka wojenna wysłała fregatę HMS Argyll i dwie inne jednostki do śledzenia zespołu rosyjskich okrętów wojennych, który wpłynął we wtorek do kanału La Manche. Co więcej, Londyn poderwał również myśliwce Typhoon z powodu przelotu dwóch rosyjskich bombowców dalekiego zasięgu w pobliżu brytyjskiej przestrzeni powietrznej. Obie informacje przekazało ministerstwo obrony w Londynie.

Według resortu, rosyjski zespół okrętów, składający się z niszczyciela rakietowego klasy Udaloy, tankowca i okrętu zaopatrzeniowego, wraca na macierzyste wody z Morza Śródziemnego. Jak zaznaczono, Rosjanie nie przeprowadzili w kanale La Manche żadnych widocznych ćwiczeń i powinni go wkrótce opuścić.

Dowództwo rosyjskiej Floty Północnej podało z kolei, że niszczyciel Siewieromorsk oraz towarzyszące mu okręty przeprowadziły ćwiczenia w Zatoce Biskajskiej i kierują się obecnie na północno-wschodni Atlantyk. Rosyjska agencja Interfax informowała wcześniej, że ćwiczenia będą kontynuowane w kanale La Manche, ale komunikat dowództwa tego nie potwierdza.

Komentując natomiast sprawę rosyjskich bombowców, które znalazły się w pobliżu brytyjskiej przestrzeni powietrznej, rzeczniczka resortu obrony w Londynie podała, że rosyjskie maszyny były eskortowane przez RAF w brytyjskiej strefie interesów. Nie sprecyzowano miejsca incydentu. Myśliwce Typhoon zostały poderwane z bazy Królewskich Sił Powietrznych Lossiemouth w Szkocji.

W styczniu w związku z podobnym wydarzeniem brytyjskie MSZ wezwało rosyjskiego ambasadora do złożenia wyjaśnień. Rosyjskie bombowce przeleciały wówczas nad kanałem La Manche, zmuszając brytyjskie władze do zmiany tras samolotów cywilnych.

Zjawiskiem rzadkim nie jest natomiast obecność rosyjskich okrętów wojennych na wodach kanału La Manche. W listopadzie NATO dementowało doniesienia rosyjskich mediów o zorganizowanych na tym akwenie ćwiczeniach.

(edbie)