Rano rozpoczęło się we Włoszech dwudniowe referendum, które podzieliło klasę polityczną i jest bojkotowane przez koalicję rządową. Jedno z czterech pytań dotyczy planów powrotu do produkcji energii jądrowej.

Bojkot referendum zapowiedziała otwarcie większość polityków centroprawicowej koalicji rządowej na czele z premierem Silvio Berlusconim, który zadeklarował, że raczej nie weźmie w nim udziału. Centroprawica twierdzi, że referendum jest "zbędne".

Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest 47 milionów obywateli w kraju i ponad 3 miliony Włochów za granicą. Aby referendum było ważne, frekwencja musi przekroczyć 50 procent.

Z formalnego punktu widzenia jest to referendum uchylające, co oznacza, że obywatele muszą wypowiedzieć się, czy są za uchyleniem obowiązujących przepisów i ustaw.

Pierwsze pytanie dotyczy zarządzania usługami publicznymi, takimi jak dostarczanie wody, wywóz śmieci i transport, oraz propozycji uchylenia norm przewidujących powierzenie go prywatnym firmom. Z wnioskiem przeprowadzenia referendum w tej kwestii wystąpiło między innymi włoskie forum ruchów opowiadających się za tym, aby woda była własnością publiczną i nie trafiła w prywatne ręce. Wnioskodawcy zebrali prawie 1,5 miliona podpisów ustanawiając tym samym krajowy rekord w tej dziedzinie.

W drugim pytaniu obywatele muszą zdecydować, czy opowiadają się za zniesieniem dotychczasowych norm w sprawie taryf za dostawy wody, zależnych od wysokości inwestycji prywatnego zarządcy. Zwolennicy zmiany tych przepisów są za tym, aby zysk zależał od jakości świadczonej usługi. Utrzymanie norm oznaczałoby zaś to, że zysk byłby ustalony z góry.

Trzecie pytanie referendalne dotyczy szeroko dyskutowanej we Włoszech kwestii rządowych planów powrotu do produkcji energii nuklearnej. Obywatele odpowiadają, czy są za uchyleniem ustawy, która przewiduje budowę elektrowni jądrowych na terenie kraju. Od produkcji tej energii odstąpiono po referendum, przeprowadzonym w 1987 roku, a więc po katastrofie w Czarnobylu. Po katastrofalnej awarii w elektrowni Fukushima w Japonii w rezultacie trzęsienia ziemi i tsunami rząd Silvio Berlusconiego wprowadził dwuletnie moratorium na realizację swych planów.

Największą polityczną dyskusję oraz ostre starcie koalicji i opozycji wywołuje pytanie czwarte. Włosi muszą zająć stanowisko wobec przyjętej z inicjatywy rządzącej centroprawicy ustawy, na mocy której premier i ministrowie mogą usprawiedliwić swą nieobecność w sądzie na procesie karnym obowiązkami wynikającymi z ich pracy w rządzie. Ustawa ta została uznana przez opozycyjną centrolewicę za sprzeczne z konstytucją prawo "ad personam", wręcz "uszyte na miarę" uwikłanego w procesy sądowe Silvio Berlusconiego. Najostrzej przeciwko ustawie protestowało parlamentarne ugrupowanie Włochy Wartości byłego sędziego śledczego, zagorzałego przeciwnika premiera, Antonio Di Pietro. To ta partia wystąpiła z inicjatywą przeprowadzenia referendum w tej sprawie i zebrała pod swym wnioskiem 300 tysięcy podpisów.

Referendum, podobnie jak niedawne wybory samorządowe, jest również uważane za plebiscyt popularności rządzącej centroprawicy Berlusconiego. Opozycja nawołuje do głosowania "4 razy TAK", a więc za uchyleniem wszystkich tych norm.