Polska ambasada w Atenach wstrzymała przyjmowanie przesyłek pocztowych, dopóki nie zostaną sprawdzone przez grecka policję - dowiedział się reporter RMF FM. Później listy i paczki sprawdzane są jeszcze raz przez polskiego pirotechnika. W Atenach trwa alarm terrorystyczny po tym, jak do miejscowych ambasad wysłano pięć bomb ukrytych w przesyłkach pocztowych.

Wcześniej bomby wybuchły w ateńskich ambasadach Szwajcarii i Rosji. Na szczęście żadna z eksplozji nie spowodowała ofiar.

Policja zdetonowała również paczki z bombami wysłane do ambasad Chile i Bułgarii, a w firmie kurierskiej przechwycono paczkę z materiałem wybuchowym adresowaną do ambasady Niemiec.

Rzeczniczka bułgarskiego MSZ Weseła Czernewa poinformowała, że detektor, którym sprawdza się otrzymywane przez ambasadę przesyłki pocztowe, wykazał obecność metalu w jednej z nich. Jako nadawca podany był biznesmen, członek Grecko-Bułgarskiego Stowarzyszenia Handlowego, który jednak zaprzeczył, jakoby wysyłał jakąkolwiek paczkę. Policja podejrzewa natomiast, że kampanię wysyłania do ambasad paczek z bombami prowadzą greccy lewacy lub anarchiści.

Do podobnych incydentów doszło w Grecji już wczoraj. W biurze jednej z firm kurierskich w Atenach wybuch pakunku z bombą lekko ranił pracownika. Grecka policja zatrzymała wówczas dwie osoby z bombami w pakunkach, adresowanych do prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i do ambasady Belgii w Atenach. Policja przechwyciła też w firmie kurierskiej pakunek z bombą, adresowany do ambasady Holandii.