W amerykańskich parkach narodowych rozpleniła się plaga upraw narkotykowych. Amerykańska agencja antynarkotykowa zlikwidowała setki tysięcy upraw konopi indyjskich aż w siedmiu stanach.

Publiczne lasy zajmują często ogromne powierzchnie a dla narkotykowych gangów znaczy to idealne warunki do zamaskowania nielegalnych upraw. Produkcja odbywa się na przemysłową skalę więc i plantacje są doskonale zorganizowane. Mają nawet własne systemy nawadniania czy nawożenia roślin. Służby federalne są coraz bardziej zaniepokojone tym zjawiskiem i mówią wręcz o epidemii. Poza faktem produkcji narkotyków, gangi dewastują parki narodowe wycinając np. drzewa, by marihuana miała więcej potrzebnego do wzrostu światła.

Zdaniem fachowców jeden metr kwadratowy uprawy konopi to 10 metrów zniszczonego lasu. Dlatego w Kalifornii i sześciu innych amerykańskich stanach trwa operacja lokalizowania takich plantacji. Agenci wypatrują ich ze śmigłowców. Później wysyłane są specjalne jednostki, które na ziemi niszczą uprawy. W samej tylko Kalifornii zlikwidowano w tym roku prawie 170 tysięcy takich plantacji.