Ponad 700 osób domagających się reform obiecanych po obaleniu prezydenta Ben Alego wzięło udział w proteście w Tunisie. Demonstranci obrzucili policjantów kamieniami, a funkcjonariusze musieli użyć gazu łzawiącego.

Protestujący zgromadzili się w centrum stolicy, gdzie znajduje się siedziba premiera Tunezji Bedżiego Kaida Essebsi. Nie boimy się! - skandowali, gdy policja wypierała ich z placu. Domagali się reform, które obiecał wybrany po "jaśminowej rewolucji" nowy rząd.

Protesty odbyły się także w miejscowości Sidi Bouzid w środkowej Tunezji, gdzie w grudniu minionego roku podpalił się sprzedawca warzyw. Wydarzenie to zapoczątkowało falę demonstracji, które doprowadziły do obalenia 23-letnich rządów prezydenta Zin el-Abidina Ben Alego. Ben Ali uciekł do Arabii Saudyjskiej.

Fala protestów trwa w Tunezji od tygodni i jest reakcją na nieudolne rządy nowych władz. Kraj jest pogrążony w głębokim kryzysie gospodarczym.