"W Polsce nadal nie ma systemu nadzoru i formalnej kontroli jakości świadczeń w klinikach in vitro" - uważają rozmówcy dziennikarki RMF FM w Komisji Europejskiej. Komisja rok temu zaskarżyła Polskę do Trybunału UE z powodu braku dostosowania do unijnej dyrektywy o bezpiecznym przechowywaniu komórek rozrodczych, tkanek płodu oraz embrionów używanych przy zapłodnieniu in vitro.

Zobacz również:

Korespondentka RMF FM w Brukseli jako pierwsza informowała we wrześniu 2013 roku o planowanym pozwie. Rozmówcy naszej dziennikarki z unijnego trybunału podkreślają, że wyrok w sprawie o in vitro zapadanie w ciągu kilku miesięcy. Najpóźniej, zostanie wydany w drugiej połowie tego roku. Zakończono już procedurę pisemną - powiedział jeden z urzędników Trybunału UE. 

NASZA DZIENNIKARKA JAKO PIERWSZA INFORMOWAŁA O UNIJNYM POZWIE


Polska, w przesłanych dokumentach, potwierdziła brak odpowiednich przepisów w prawie krajowym. Nasz kraj broni się jednak, twierdząc, że w "zakresie komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i płodowych przepisy dyrektyw są w dużej mierze stosowane w codziennej praktyce klinicznej - zostały wdrożone na poziomie eksperckim (...)"

Brukseli to jednak nie przekonało. Komisja Europejska nie wycofała swojej skargi. Jesteśmy przekonani, że wygramy przed trybunałem. W Polsce nadal nie ma przepisów, które gwarantowałyby bezpieczne wykonywanie in vitro - powiedział RMF FM jeden z urzędników w Brukseli. Komisja Europejska nie nakazuje legalizacji in vitro, ale uważa, że jeżeli zabieg jest stosowany w danym kraju - to musi mieć podstawy prawne. Oznacza to, że dane państwo, musi wprowadzić unijne regulacje. Komisja Europejska domaga się dostosowania do unijnych przepisów w zakresie in vitro od 2008 roku.

Wyrok Trybunału UE w sprawie in vitro będzie bezprecedensowy i może oznaczać wysokie kary finansowe dla Polski.