49-letni kierowca firmy kurierskiej został znaleziony martwy za kierownicą furgonetki dostawczej. Jak podała brytyjska gazeta "Daily Mail", przez ostatnie dni Warren Norton pracował po 14 godzin na dobę w związku z przypadającym przed "czarnym piątkiem" szczytem dostaw przesyłek.

Kurier został znaleziony martwy za kierownicą dostawczego citroena w zajezdni firmy DPD, dla której pracował - podaje "Daily Mail". Jak przekazali dziennikarzom koledzy zmarłego, Warren Norton pracował w ostatnim czasie po 14 godzin na dobę i siedem dni w tygodniu.

Nie dającego znaku życia kierowcę koledzy z pracy wypatrzyli w samochodzie na zakładowym parkingu DPD w Dartford w hrabstwie Kent. Pracownicy początkowo myśleli, że Norton z wyczerpania zasnął w swojej furgonetce. Gdy nie reagował na stukanie w okno, inni kurierzy wybili szybę w kabinie samochodu. 

Jak opisali gazecie, po otworzeniu drzwi Norton wypadł na podłogę zajezdni. Gdy leżał na podłodze magazynu, zastosowano resuscytację i defibrylator, ale próby odratowania kierowcy nie powiodły się. Przybyły lekarz stwierdził zgon na miejscu.

W tej chwili nasze myśli są z jego rodziną i przyjaciółmi - skomentował tragedię rzecznik DPD.

"Daily Mail" informuje, że Norton osierocił 14-letnią córkę. Pracował dla firmy DPD przez około dwa lata. 

Jak powiedzieli gazecie pracownicy firmy, kurierzy często pracują na własny rachunek. Szczyt wysyłania paczek przed "czarnym piątkiem" - który w tym roku przypada 25 listopada - powoduje, że kierowcy zaczynają pracę o 6 rano i rozwożą dostawy do późnych godzin nocnych, "czasami dostarczając ponad 150 paczek dziennie".