Pół miliona funtów za 6-pokojowe mieszkanie w Belgami - ekskluzywnej dzielnicy Londynu. Ta zawrotna dla nas suma, dla Brytyjczyków okazała się niezwykłą okazją. Mieszkanie może kosztować nawet 10 milionów funtów.

Skąd ta zniżka? Ta kuriozalna sytuacja jest kolejnym dowodem kondycji w jakiej znalazł się brytyjski rynek nieruchomości i przykładem archaicznych praw obowiązujących na Wyspach. Właściciel apartamentu - po zapłaceniu już i  tak zawrotnej sumy - będzie mógł w nim mieszkać tylko trzy i pół roku. Potem mieszkanie powróci do posiadacza tytułu własności tzw. freeholdu.

Wszystkie mieszkania sprzedawane są na Wyspach na zasadzie dzierżawy, która nie jest wieczysta. Zazwyczaj to okres 99 lat (leashold). Po tym okresie - jeśli czas dzierżawy nie będzie odpłatnie przedłużany - mieszkanie ponownie przechodzi w ręce dzierżawcy, czyli właściciele freeholdu.

Oznacza to że nieruchomość - która posiada wszelkie znamiona własnościowej - wcale nią nie jest. Im krótszy jest okres dzierżawy, tym mieszkanie staje się tańsze. Dlatego apartament, który potencjalnie może mieć wartość 10 milionów funtów, wystawiony został na sprzedaż za pół miliona. Do końca dzierżawy pozostało bowiem tylko trzy i pół roku.

To archaiczne prawo jest jedną z największych niespodzianek dla Polaków kupujących na Wyspach swój pierwszy kąt. Przy czym przepis dotyczy tylko i wyłącznie mieszkań. Domy sprzedawana są automatycznie z tytułem własności na zasadzie freeholdu. Jednak do momentu spłacenia zaciągniętej w banku pożyczki, dokument spoczywa  w bankowym sejfie.

Po spłaceniu kredytu - co zazwyczaj staje się po okresie 25 lat - dokumenty przesyłane są na adres właściciela. Dopiero wtedy posiada on absolutne prawo własności budynku. W ubiegłym roku garaż samochodowy, który znajdował się w tej samej dzielnicy Londynu, sprzedany został za pół miliona funtów. Transakcja ustanowiła nowy rekord na brytyjskim rynku nieruchomości.

Bogdan Frymorgen