Nasilają się walki w syryjskiej prowincji Idlib - strefie, która powinna być zdemilitaryzowana. Zgodnie z doniesieniami agencji AFP w starciach pomiędzy wojskami prezydenta Baszara el-Asada a dżihadystami i islamskimi rebeliantami, tylko w ciągu ostatnich dwóch dni zginęły co najmniej 83 osoby.

Kontrolowany przez dżihadystyczną organizację Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) Idlib jest od końca kwietnia areną wzmożonych walk, które wybuchły w wyniku ofensywy na tę prowincję (muhafazę) wojsk rządowych. To realizacja słów Asada, który dwa miesiące temu zapowiedział, że musi oczyścić północno-zachodnią część Syrii z wywodzących się z Wolnej Armii Syryjskiej rebeliantów i dżihadystów, dla których jest to ostatnia kontrolowana przez nich enklawa.

Wspomagana przez wojska rosyjskie reżimowa armia w ostatnich dniach przeprowadza regularne bombardowania Idlibu. Asad walczy też z dżihadystami w sąsiednich prowincjach Aleppo i Latakia oraz w Hamie, gdzie w czwartek rebelianci zdecydowali się na kontratak przeciwko armii rządowej.

Jak pisze AFP, która powołuje się na Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, w ostatnich 24 godzinach w walkach zginęło co najmniej 44 żołnierzy strony rządowej i 39 dżihadystów oraz rebeliantów. Wśród ofiar jest także dwójka dzieci. 

Gwałtowne walki nasilają się, towarzyszą im naloty sił reżimowych i rosyjskich - poinformował dyrektor Obserwatorium Rami Abdel Rahman.

Według danych Obserwatorium w walkach od końca kwietnia zginęło ponad 300 osób cywilnych. ONZ podaje, że zbombardowane zostały 24 szpitale i kliniki oraz 35 szkół.

Obecna eskalacja walk w Idlibie to największe starcia od września 2018 roku, gdy Rosja i Turcja zawarły porozumienie o utworzeniu tam strefy zdemilitaryzowanej. Zdaniem Damaszku umowa ta nie jest jednak przestrzegana przez Turcję, która nadal wspiera oddziały rebelianckie, mimo że Asad jesienią zeszłego roku, w obawie przed katastrofą humanitarną, wstrzymał zmasowaną ofensywę na Idlib.