Greccy sędziowie i lekarze rozpoczęli dziś serię długich protestów przeciwko rządowym planom wprowadzenia drastycznych oszczędności. Strajki, które już sparaliżowały pracę sądów i szpitali będą trwać jeszcze przez co najmniej kilkanaście dni.

Przez najbliższe dwa tygodnie greccy sędziowie, którzy nie chcą się zgodzić na cięcia płac, będą rozpatrywali jedynie pilne sprawy. Bezterminową akcję strajkową rozpoczęli również greccy lekarze, którzy nie dostają wynagrodzenia za nadgodziny. Medycy postanowili, że będą zajmować się tylko nagłymi przypadkami. Kilka dni wcześniej ich koledzy z prywatnych placówek zaczęli odmawiać przyjmowania bez pełnej odpłatności za wizytę pacjentów ubezpieczonych w publicznej służbie zdrowia.

Związkowcy nie zgadzają się na cięcia

Grecki rząd chce wdrożyć nowy pakiet oszczędnościowy. Zdecydowanych cięć wymagają od niego międzynarodowi pożyczkodawcy - Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Chodzi o sumę 11,5 mld euro, którą rząd ma zaoszczędzić do końca 2014 roku. Możliwe jednak, że ten termin ulegnie zmianie. W zeszłym tygodniu rzecznik MFW ogłosił jednak, że widzi "solidne argumenty" za przedłużeniem czasu przyznanego Grecji na wprowadzenie oszczędności.

W ramach cięć rząd Antonisa Samarasa zaproponował radykalne zmiany w prawie pracy i systemie emerytalnym. Chce również m.in. zredukować  zatrudnienie w sektorze publicznym o ok. 15 tys. osób, podnieść wiek emerytalny do 67 lat, i wprowadzić sześciodniowy tydzień pracy. Od tego, czy zrealizuje te plany zależy ewentualne wypłacenie Grecji kolejnej transzy pakietu ratunkowego. Chodzi o 31 mld euro. Bez tych pieniędzy Grecja utraciłaby zdolność spłacania długów i mogłaby zostać zmuszona do wyjścia ze strefy euro.

Najważniejsze greckie związki zawodowe GSEE i ADEDY nie zgadzają się nawet na rozłożone w czasie oszczędności i wzywają do 24-godzinnego strajku generalnego 26 września. Ma to być pierwsza duża akcja protestacyjna za kadencji obecnej koalicji rządzącej Grecją.