Poprawia się sytuacja w słowackich szpitalach. Po weekendowych rozmowach rządu z lekarzami, ci wracają do pracy. Pierwszego grudnia wypowiedzenia złożyło 1200 z ponad 7 tys. słowackich lekarzy z państwowych szpitali. Protestowali w ten sposób przeciw niskim zarobkom, warunkom pracy w publicznej służbie zdrowia i przekształcaniu szpitali w spółki.

W odpowiedzi słowacki rząd wprowadził w 15 szpitalach stan wyjątkowy, nakazujący lekarzom wykonywanie obowiązków. Większość protestujących nie zastosowała się jednak do nakazu - przedstawili zwolnienia lekarskie.

Lekarscy związkowcy krytykują czeskich lekarzy wojskowych, którzy przybyli na pomoc słowackiej służbie zdrowia. Szef związku zawodowego lekarzy ich przyjazd porównał do inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację z 1968 roku. Jego zdaniem rząd w Bratysławie tak bardzo zaniedbał służbę zdrowia, że aż trzeba było ściągać pomoc z zagranicy.

Czeski rząd skierował do pracy na Słowacji 30 lekarzy wojskowych, głównie chirurgów, anestezjologów i traumatologów. Formalnie są na misji zagranicznej, ale koszty ich pobytu ma później pokryć Bratysława.

Słowaków wsparły przygraniczne placówki służby zdrowia w krajach sąsiednich. Pomoc słowackim pacjentom zaoferowali Czesi, Węgrzy i Austriacy. Gotowość przyjęcia słowackich pacjentów wyraziły polskie lecznice z Podhala i Podkarpacia.

W sobotę lekarscy związkowcy zgodzili się na zaproponowany przez rząd kompromis. Zakłada on, że płace lekarzy zatrudnionych w państwowych szpitalach będą nawet trzy razy wyższe niż średnia zarobków w kraju.