Mieszkańcy niemieckiego Aschau walczą ze swingersami. Nadbałtycka plaża w ich miejscowości stała się ulubionym punktem spotkań amatorów grupowych igraszek. Ściągają tam z całych Niemiec, by na łonie natury oddawać się cielesnym uciechom z wymianą partnerów.Teraz czekają na nich policyjne kontrole i wysokie mandaty w wysokości nawet kilku tysięcy euro.

Romantyczna plaża w Aschau zwana jest „sprośną” i przyciąga swingersów z całych Niemiec. Stanowi to wstydliwy problem dla mieszkańców pobliskiej wioski. Z lekkim zażenowaniem opowiadają o tym niemieckim mediom. Mężczyźni nago stają na drodze, albo kiedy widzą, że ktoś idzie, zaczynają uprawiać seks i krzyczą. To jedyne miejsce, gdzie mogę spacerować z psami, często jednak jestem zaczepiana. Nie jest to przyjemne - mówi jedna z kobiet mieszkających w pobliżu.

Burmistrz Aschau postanowił rozprawić się z niechcianymi gośćmi. Na razie służby porządkowe upominają golasów. Jeśli to nie pomoże, za chwilę przyjemności na plaży, będą musieli słono zapłacić.