Już cztery lata temu niemieccy eksperci przestrzegali rząd Angeli Merkel przed lukami w systemie bezpieczeństwa przesyłek lotniczych. Tak przynajmniej twierdzi w wywiadzie dla magazynu "Focus" wysoki rangą pracownik Urzędu Lotniczego.

Najpóźniej w 2006 roku informowaliśmy rząd o konieczności zwiększenia zabezpieczeń przy lotniczych przesyłkach - twierdzi nieprzedstawiony z nazwiska urzędnik. Według niego rząd od tego czasu zrobił niewiele. Nadal brakuje procedur, pracowników i urządzeń, które zapewniłyby większą kontrolę nad paczkami transportowanymi przez samoloty. Dlatego w ostatnich dniach niebezpieczną zawartość wykrywano za późno, a Niemcy mają przecież trzy lotniska, przez które przechodzi większość lotniczego transportu Europy.

Skarżą się też piloci. Przedstawiciel ich związku zawodowego twierdzi, że piloci nie mają pewności, czy to co jest w lukach bagażowych jest bezpieczne i dlatego, "cała ich ufność w Bogu. Eksperci przestrzegają, że nawet najbardziej wierzącym załogom i pasażerom muszą też pomagać możliwe do przeprowadzenia zabezpieczenia.