Rosja wstrzymała kolejowy transport ropy naftowej i węgla energetyznego do Estonii. To kolejny epizod w wojnie nerwów między Moskwą a Tallinem. Zapoczątkował ją spór o pomnik żołnierzy sowieckich w stolicy Estonii.

Formalnie rosyjskie koleje rozpoczęły planowy remont linii do Estonii i z tego powodu nie są w stanie transportować cystern z produktami naftowymi. Z polityką niby nie ma to nic wspólnego, ale w Moskwie nikt nie ma wątpliwości, że decyzja zapadła na Kremlu. Podobnie zresztą, jak w sprawie trwającej już 6 dni demonstracji organizacji "Nasi" i innych prokremlowskich ugrupowań młodzieżowych pod estońską ambasadą. Z Moskwy korespondent RMF FM Andrzej Zaucha:

We wtorek "naszyści" wtargnęli na teren ambasady i zerwali z masztu przed budynkiem estońską flagę. Natomiast w środę bojówka "Naszych" zaatakowała ambasador Estonii w Rosji Marinę Kaljurand na konferencji prasowej w redakcji tygodnika "Argumenty i Fakty".

W obronie aktywistów prokremlowskich organizacji młodzieżowych, stanęło MSZ Rosji.

Rosyjskie MSZ wezwało też instytucje europejskie do dokonania obiektywnej oceny postępowania strony estońskiej wobec pomnika żołnierzy radzieckich w Tallinie.

MSZ Rosji zadeklarowało jednocześnie, że strona rosyjska będzie wywiązywać się z wynikającego z konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych obowiązku stworzenia ambasadzie Estonii właściwych warunków do pracy.

Wcześniej MSZ Estonii wezwało społeczność międzynarodową do zareagowania na ataki działaczy rosyjskich ruchów młodzieżowych na estońską ambasador w Moskwie Marinę Kaljurand. Z kolei premier Estonii Andrus Ansip oznajmił, że jego kraj oczekuje od Unii Europejskiej jednoznacznej oceny napaści ze strony Rosji.

W środę Estonia czasowo zamknęła swój konsulat w stolicy Rosji, a rodziny swoich dyplomatów ewakuowała z Moskwy do Tallina. Członkowie rodzin pracowników estońskiej misji pozostaną w Tallinie do czasu aż unormuje się sytuacja wokół ambasady.