​W Niżnym Nowogrodzie do szpitala trafiło dziecko ze złamanym karkiem. Malucha nie udało się uratować. Rodzice czteromiesięcznego chłopca mówią, że dziecko przed śmiercią było leczone przez "ludową masażystkę".

Incydent miał miejsce w wiosce Dalekie Konstantynowo. Lekarze zalecili 4-miesięcznemu chłopcu masaż. Rodzice zamiast jednak udać się do specjalisty, postanowili skorzystać z usług 47-latki, o której mówiono, że jest obdarzona "boskim darem".

47-letnia masażystka podczas sesji z 4-miesięcznym chłopcem dwukrotnie przekręciła jego głowę najpierw w lewo, a potem w prawo. Dziecko natychmiast osłabło. Babcia malucha wspomina, że płakało. Rodzina wezwała pogotowie i chłopiec został zawieziony do szpitala. Niestety, nie udało się go uratować.

Według służb chłopiec doznał urazu kręgów szyjnych. Okazało się, że masażystka "z boskim darem" nie miała wykształcenia medycznego i nie miała uprawnień, by masować dorosłych, a co dopiero dzieci.

Wszczęto śledztwo w tej sprawie. Kobieta nie przyznaje się do winy. Za samo oferowanie usług masażysty bez zezwolenia grożą jej dwa lata więzienia. 

(az)