Rekordowe upały, które od kilku dni nękają południowy zachód Stanów Zjednoczonych, zabiły już co najmniej dwie osoby - donoszą lokalne media. Upały spowodowały poważne zakłócenia w komunikacji lotniczej.

Według dziennika "San Jose Mercury News", dwa wypadki zgonów - 72-letniego mężczyzny i 87-letniej kobiety - spowodowanych przez wysoką temperaturę zanotowano w hrabstwie Santa Clara, położonym na południe od San Francisco. Mężczyzna był bezdomny, jego ciało znaleziono w zaparkowanym samochodzie.

Rekordowe upały powodują poważne zakłócenia w funkcjonowaniu linii lotniczych. Wszystko przez to, że wysoka temperatura powoduje rozrzedzenie powietrza, w którym silniki samolotów tracą część siły ciągu. Jest to szczególnie niebezpieczne podczas startu i lądowania. Problemem jest również nadmierne nagrzewanie się - nawet do 66 stopni Celsjusza - nawierzchni pasów startowych i dróg kołowania samolotów.

W efekcie na międzynarodowym lotnisku Sky Harbor w Phoenix w stanie Arizona odwołano już ponad 20 lotów. Znaczne opóźnienia wystąpiły także na lotnisku McCarran w Las Vegas w stanie Nevada.

Trwające w USA upały, sięgające 45-50 stopni Celsjusza, powoduje silny i stabilny układ wyżowy z ośrodkiem w rejonie pasma górskiego Four Corners, gdzie zbiegają się granice stanów Kolorado, Utah, Nowy Meksyk i Arizona.


(e)