Policja w Moskwie zatrzymała w poniedziałek pod ambasadą Birmy około 20 osób protestujących przeciw przemocy wobec muzułmanów Rohingya. Demonstranci powiedzieli mediom, że chcieli skierować do ambasadora list z żądaniem zaprzestania "ludobójstwa muzułmanów".

Policja w Moskwie zatrzymała w poniedziałek pod ambasadą Birmy około 20 osób protestujących przeciw przemocy wobec muzułmanów Rohingya. Demonstranci powiedzieli mediom, że chcieli skierować do ambasadora list z żądaniem zaprzestania "ludobójstwa muzułmanów".
W wielu krajach ludzie protestują przeciwko działaniom birmańskiej armii /PIYAL ADHIKARY /PAP/EPA

Policja wezwała demonstrantów do rozejścia się, a później rozpoczęła zatrzymania, uzasadniając to "próbą naruszenia porządku publicznego".

Źródło w organach ochrony porządku publicznego powiedziało agencji TASS, że zatrzymani, z których większość stanowili mężczyźni, pochodzą z Kaukazu Północnego i są wyznawcami islamu.

Wcześniej w poniedziałek tysiące ludzi przyszły na demonstrację przeciwko prześladowaniom w Birmie Rohingya zorganizowaną w centrum Groznego, stolicy Czeczenii - republiki wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. Odczytano odezwę do prezydenta Władimira Putina, by "wykorzystał swój autorytet i wpływ na świat, aby położyć kres ludobójstwu w Birmie".

W demonstracji w Groznym wzięło udział według MSW Czeczenii 1,1 mln ludzi. Według oficjalnych danych statystycznych ludność Czeczenii liczy 1,4 mln.

Demonstracja w obronie muzułmanów Rohingya odbyła się pod ambasadą Birmy w Moskwie także w minioną niedzielę.

W Birmie trwa krwawy konflikt między armią a rebeliantami z muzułmańskiej mniejszości Rohingya. W walkach na północnym zachodzie kraju, w stanie Rakhine (Arakan) zginęło ponad 400 osób. Z kraju uciekło już do sąsiedniego Bangladeszu blisko 60 tys. osób.

Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że Moskwa "uważnie obserwuje" sytuację w Birmie i wzywa strony konfliktu do odbudowy dialogu.

(az)