Premier Sudanu Abdalla Hamdok podał się w niedzielę do dymisji motywując ją trwającym impasem wokół sformowania nowego rządu po wojskowym zamachu stanu. Hamdok wezwał do dialogu przy okrągłym stole wszystkich sił politycznych kraju iw celu przełamanie obecnego impasu.

Postanowiłem zrzec się odpowiedzialności i ogłosić moją rezygnację ze stanowiska premiera aby dać szansę innemu... aby pomógł przebyć pozostały okres przejściowy do cywilnych demokratycznych rządów - powiedział Hamdok w przemówieniu telewizyjnym.

Dodał, że kraj "znalazł się obecnie w niebezpiecznym punkcie zwrotnym" a jego wysiłki zmierzające do "zapobieżenia katastrofie" spełzły na niczym.

Hamdok usiłował doprowadzić do porozumienia między głównymi ugrupowaniami politycznymi kraju. Przeprowadził też kilka kontrowersyjnych reform gospodarczych, m. in. zniósł kosztowne dopłaty do cen paliw i zdewaluował krajową walutę.

Hamdok zrezygnował po zaledwie sześciu tygodniach od powrotu na stanowisko premiera na mocy budzącego protesty porozumienia z wojskowymi, którzy dokonali 25 października ubiegłego roku zamachu stanu.

Po zamachu Hamdok został początkowo umieszczony w areszcie domowym, jednak już w następnym miesiącu objął ponownie swój urząd po podpisaniu porozumienia z wojskowymi o podziale władzy.

Porozumienie odrzucili jednak demonstranci, którzy tłumnie wylegli na ulice stołecznego Chartumu i innych miast domagając się niezwłocznego pełnego powrotu do rządów cywilnych. Podczas zamieszek i starć z policją co najmniej 56 osób poniosło śmierć.

Sytuacja w Sudanie pozostaje niestabilna od czasu obalenia długoletniego prezydenta, a w istocie dyktatora, Omara Hasana Ahmeda el-Baszira w 2019 roku.

Przywódca puczu, gen. Abdel Fattah al-Burhan utrzymuje, że zamach stanu miał na celu zapobieżenie grożącej wojnie domowej. Obiecał przekazanie władzy cywilom ale dopiero po planowanych na lipiec 2023 roku wyborach.