Polscy dyplomaci twierdzą, że spotkanie ambasadorów UE, na którym zdecydowano o kolejnym kroku w procedurze art. 7 wobec Polski, świadczy o malejącym poparciu dla KE. Inni dyplomaci w Brukseli są zdania, że brak poparcia KE przez część krajów, nie znaczy, że nie poprą jej w przyszłości.

W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska na spotkaniu przedstawicieli krajów członkowskich wystąpiła z wnioskiem o zorganizowanie wysłuchania Polski w sprawie art. 7 unijnego traktatu.

Według dwóch niezależnych źródeł dyplomatycznych PAP za wysłuchaniem opowiedziało się od 13 do 15 krajów. Do stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych potrzeba większości 4/5 państw Wspólnoty, a więc 22 krajów.

Rozbieżności co do liczby krajów popierających wniosek KE wynikają z tego, że nie było to głosowanie, a jedynie 1-2 minutowe wypowiedzi ambasadorów, podczas których przedstawiali swoje stanowiska.

Kraje, które poparły KE, to: Finlandia, Szwecja, Francja, Niemcy, Holandia, Belgia, Luksemburg, Irlandia, Niemcy, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Cypr i Dania. W efekcie bułgarska prezydencja zdecydowała, że wysłuchanie nastąpi do 26 czerwca.

Najtwardszą postawę w tej sprawie wykazały kraje Beneluksu. Stanowiska innych państw, pomimo (wyrażonego) poparcia, były bardziej zniuansowane. To pokazuje, że w Radzie UE nie ma zdecydowanego poparcia, żeby iść dalej z procedurą art. 7 traktatu przeciw Polsce - powiedziało PAP polskie źródło dyplomatyczne.

Jedno ze źródeł PAP podało, że przeciwko zdecydowanie były Węgry. Inne wskazało, że za powstrzymaniem się od kolejnego kroku w procedurze art. 7 były także pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej, a więc Czechy i Słowacja. Zdaniem polskich dyplomatów, można wnioskować, że także kraje bałtyckie i Chorwacja mogą nie poprzeć KE. Gdyby tak się stało, Komisja mogłaby przegrać głosowanie w sprawie praworządności w Radzie UE.

Ze słów jednego z wysoko postawionych polskich dyplomatów wynika również, że Rumunia, Słowenia, Austria, Bułgaria i Włochy nie chcą jednoznacznie wyrażać poparcia dla Polski lub KE. W przypadku Bułgarii i Austrii powodem może być to, że pierwszy z tych krajów sprawuje prezydencję w UE, a drugi obejmie ją na początku lipca.

Jednak w opinii innego dyplomatycznego źródła PAP, trudno jednoznacznie przewidywać na podstawie wypowiedzi ambasadorów, jak zachowają się kraje w przypadku głosowania w ramach art. 7. To, co wydarzyło się w tym tygodniu, jest zupełnie odrębne od tego, co może się wydarzyć w głosowaniu w ramach art. 7. To, że nie ma wystarczającego poparcia dla KE w Radzie UE, może być błędną interpretacją - wskazało inne źródło.

Zdaniem polskich źródeł dyplomatycznych, wysłuchanie Polski w Radzie UE może zakończyć się jeszcze w lipcu. Tempo prac będzie zależało jednak od austriackiej prezydencji.

Zgodnie z traktatem po wysłuchaniu i uzyskaniu zgody PE, Rada UE może w głosowaniu stwierdzić ryzyko poważnego naruszenia wartości unijnych.

Polski dyplomata podkreśla też, że zintensyfikowany dialog Polski z KE i poprawa relacji, jaka miała miejsce w ostatnich tygodniach, pozwoliła pokazać konstruktywne podejście Warszawy do różnych kwestii na forum UE. Przykładem może być poparcie przez Polskę unijnego mandatu na negocjacje w sprawie umowy o partnerstwie z krajami Afryki, Pacyfiku i Karaibów. Pokazaliśmy naszym partnerom, że jesteśmy w stanie przyczynić się do przyjęcia tego mandatu - powiedział.

Z wypowiedzi dyplomaty wynika też, że Warszawa mogłaby prezentować "bardzo konstruktywne" stanowisko w sprawie reformy systemu azylowego w UE. Kwestia ta dzieli państwa członkowskie od wielu lat, a KE i wiele stolic chciałoby jej zamknięcia przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 roku. Temat ten ma się też pojawić na czerwcowym szczycie unijnym w Brukseli.

Jednak przez brak pozytywnego sygnału ze strony KE wobec wprowadzonych przez PiS zmian w ustawach okołosądowych, to konstruktywne podejście może się zakończyć - wynika z wypowiedzi dyplomaty. W polskich mediach pojawiały się informacje oparte na źródłach zbliżonych do rządu w Warszawie, że Polska w reakcji na działania KE chce zaostrzyć konflikt i będzie blokować pewne działania na forum unijnym. Wypowiedzi dyplomaty potwierdzałyby to podejście.

Wysłuchanie Polski odbędzie się na Radzie UE ds. Ogólnych, czyli ministrów ds. europejskich, 26 czerwca. Potem temat ten przejmie austriacka prezydencja.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans poinformował na Twitterze, że w poniedziałek, 18 czerwca, przyjedzie do Warszawy, by rozmawiać o praworządności w Polsce z premierem Mateuszem Morawieckim.

(az)