Pierwsza runda negocjacji w sprawie mechanizmu "pieniądze za praworządność’ między przedstawicielami Parlamentu Europejskiego, a Radą Unii Europejskiej nie przyniosła rozstrzygnięcia. Obie strony pozostały przy swoich stanowiskach – powiedział dziennikarce RMF FM Katarzynie Szymańskiej-Borginon unijny dyplomata po zakończeniu rozmów w poniedziałek ok. godz. 22. Ustalono, że jeszcze w tym miesiącu odbędą się trzy podobne rundy negocjacyjne.

Główny punkt sporny w temacie mechanizmu "pieniądze za praworządność" dotyczy sposobu podejmowania decyzji o odbieraniu, czy zawieszaniu funduszy za łamanie zasad państwa prawa. 

Parlament Europejski chce, by tę kwestię określała tzw. odwrócona większością głosów. W praktyce oznaczałoby to, że decyzje byłoby podejmowane automatycznie na wniosek Komisja Europejskiej. 

Parlament Europejski w dalszym ciągu domaga się skutecznego mechanizmu, który można by było stosować, gdy jakiś kraj łamie zasady praworządności. Skuteczny mechanizm to taki, który dałoby się użyć - wyjaśnił w rozmowie z naszą dziennikarką dyplomata, który uczestniczył w negocjacjach. 

Szefowie czterech największych frakcji Parlamentu Europejskiego już kilka tygodni temu w liście do kanclerz Niemiec Angeli Merkel i szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zapowiedzieli, że to ich tzw. czerwona linia. 

Niemiecka prezydencja w Unii Europejskiej proponuje jednak, by decyzje te zapadały zwykłą większością. Berlinowi bardzo zależy na szybkim porozumieniu. Wszystko po to, aby od przyszłego roku można było uruchomić Fundusz na Odbudowę Gospodarek, które ucierpiały w związku z pandemią. 

Niemcy obawiają się, że Polska w Węgry z powodu niekorzystnych dla nich zapisów zablokują środki i wypłaty się opóźnią. 

Zaleźliśmy zbieżność w niektórych tematach, ale stanowiska Rady i Parlamentu nadal są od siebie bardzo odległe - przekazali negocjatorzy ze strony PE, eurodeputowani Petri Sarvamaa (Europejska Partia Ludowa) i Eider Gardiazabal Rubial (Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim). 

Obywatele i podatnicy europejscy zasługują na prawidłowo działający mechanizm praworządności, który można zastosować w praktyce - zaznaczyli.  

Z kolei rzecznik niemieckiej prezydencji Sebastian Fischer poinformował na Twitterze, że pierwsza runda była "konstruktywna". Przyznał, że istnieją "pewne rozbieżności", ale także punkty, w których stanowiska się zbliżyły. Teraz zaczynają się prace nad szukaniem kompromisu - napisał polityk. 



Opracowanie: