78 osób zginęło, a 110 zostało rannych po tym, jak w stolicy Jemenu - Sanie - podczas imprezy charytatywnej wybuchła panika. Tłum najprawdopodobniej wystraszył się strzałów i eksplozji elektrycznej. Ludzie zaczęli uciekać, tratując innych.

Na Starym Mieście jemeńskiej stolicy, Sany, zebrało się mnóstwo ludzi. Jak informuje agencja Reutera, setki osób oczekiwały, w dużym ścisku w jednej ze szkół, na otrzymanie pomocy finansowej w trakcie zorganizowanej imprezy charytatywnej. Każda osoba miała dostać po 5 tys. riali jemeńskich, czyli około 9 dolarów. W pewnym momencie wybuchła panika i ludzie zaczęli uciekać i tratować sie.

Dwie osoby, które były świadkami tej sceny, powiedzieli, że uzbrojeni Huti (rebelianci z polityczno-militarnego Ruchu Huti) strzelili w powietrze, próbując zapanować nad tłumem. Najwyraźniej pocisk trafił w przewód elektryczny, powodując eksplozję. To wywołało panikę, a ludzie rzucili się do ucieczki. W tłumie było wiele kobiet i dzieci.

Rzecznik prowadzonego przez Huti Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Abdel-Khaleq al-Aghri za tę sytuację obwinił "losową dystrybucję" pieniędzy - bez koordynacji z lokalnymi władzami. Tragedia miała miejsce przed muzułmańskim świętem Id al-Fitr, które oznacza koniec islamskiego świętego miesiąca Ramadan.

Dziesiątki rannych przewieziono do pobliskich szpitali. Motaher al-Marouni, starszy urzędnik służby zdrowia w Sanie, podał liczbę ofiar śmiertelnych i powiedział, że co najmniej 13 zostało poważnie rannych. Tak informuje kanał telewizyjny rebeliantów Huti Al-Masirah. Rebelianci szybko zamknęli szkołę, w której odbywało się wydarzenie, i zabronili zbliżania się ludziom, również dziennikarzom.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że zatrzymało dwóch organizatorów imprezy, a śledztwo jest w toku.

Sana kontrolowana przez rebeliantów

Stolica Jemenu znajduje się pod kontrolą wspieranych przez Iran Huti, odkąd w 2014 roku usunęli uznany na arenie międzynarodowej rząd. To skłoniło koalicję pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej do interwencji w 2015 r.

Konflikt przekształcił się w ostatnich latach w wojnę zastępczą między Arabią Saudyjską a Iranem, w której zginęło ponad 150 000 osób, w tym bojownicy i cywile, oraz spowodował jedną z najgorszych katastrof humanitarnych na świecie.

Według ONZ ponad 21 milionów ludzi w Jemenie (dwie trzecie ludności kraju) potrzebuje pomocy i ochrony. Wśród potrzebujących ponad 17 milionów uważa się za szczególnie narażonych.

W lutym Organizacja Narodów Zjednoczonych poinformowała, że zebrała tylko 1,2 miliarda dolarów z docelowych 4,3 miliarda dolarów na konferencji mającej na celu zebranie funduszy na złagodzenie kryzysu humanitarnego.