Scotland Yard poinformował, że ma "nowe dowody i nowe teorie" w sprawie zaginięcia Madeleine McCann. W związku z tym wszczęto formalne dochodzenie wyjaśniające zniknięcie dziewczynki. O sprawie informuje BBC.

Z decyzji o wszczęciu formalnego postępowania wyjaśniającego bardzo zadowoleni są rodzice dziewczynki - Gerry i Kate. Wydali oświadczenie, w którym napisali, że jest to "duży krok na przód" i wyrazili nadzieję na ukaranie winnych porwania ich córki.

O istnieniu nowych dowodów, nowych teorii i świadków poinformował detektyw Andy Redwood. Pojawiły się one po przejrzeniu wszystkich akt związanych ze sprawą.

37-osobowy zespół, którym kieruje Redwood, zapoznał się z ponad 30 tysiącami dokumentów pochodzącymi od portugalskich służb i prywatnych detektywów.

Brytyjska policja wierzy, że nadal istnieje szansa na odnalezienie małej Madeleine. Poinformowano, że wytypowano 38 osób, które mogą mieć coś wspólnego ze sprawą.

Jest wśród nich 12 Brytyjczyków, którzy prawdopodobnie byli w Portugalii w czasie, gdy zaginęła McCann.

Detektyw powiedział także, że prowadzone są "intensywne rozmowy z innymi krajami". Zapewnił, że będą pojawiać się odpowiedzi na kolejne pytania i realizowane będą kolejne wnioski o pomoc. A to może zbliżyć do wyjaśnienia zagadki zaginięcia dziecka.

Decyzja Scotland Yardu wywołała głośną dyskusje. Dla niektórych była zaskoczeniem. Bardzo rzadko zdarza się bowiem, by brytyjskie służby wszczynały własne śledztwo w sprawie wypadku, do którego doszło za granicą. To jest niezwykłe, choć nie bez precedensu - komentuje dziennikarz BBC Danny Shaw.

Zaginęła sześć lat temu

Rodzice Madeleine McCann zgłosili policji zaginięcie córki wieczorem 3 maja 2007 roku.

Ich zdaniem, z hotelowego apartamentu mogła ją uprowadzić osoba należąca do międzynarodowej siatki pedofilskiej. 

W kwietniu 2012 roku brytyjska policja zwróciła się do portugalskiego wymiaru ścigania z prośbą o wznowienie umorzonego w połowie 2008 roku śledztwa. Na jego wstępnym etapie głównym podejrzanym był Robert Murat.

Mężczyźnie nigdy nie postawiono zarzutów. W 2008 roku dostał on 600 tysięcy funtów odszkodowania od tabloidów, które oskarżały go o porwanie dziewczynki.