Mimo zawieszenia broni ogłoszonego przez reżim Muammara Kadafiego, NATO będzie kontynuowało planowanie ewentualnej operacji wojskowej w Libii. Sojusz chce być bowiem przygotowany na każdą ewentualność. Dzisiaj planiści mają zakończyć prace, jutro może zostać zwołane posiedzenie ambasadorów.

Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że to nie NATO, ale koalicja państw zachodu, takich jak Francja i Wielka Brytania, oraz państw arabskich, jak Katar, będzie dowodzić ewentualną interwencją zbrojną w Libii.

Swoją niechęć do zaangażowania sojuszu wyrazili Francuzi. Obawiają się oni, że akcja całego NATO mogłaby zostać odebrana w tamtym regionie jako atak zachodu na cały świat muzułmański. W kuluarach kwatery głównej NATO można usłyszeć, że sojusz może jednak udostępnić swoje zasoby i doświadczenie.

Unia Europejska uzgodniła, że wprowadzi nowe sankcje przeciwko reżimowi Kadafiego. Dokument ma być przyjęty w poniedziałek. Na czarne listy ma trafić 11-tu współpracowników dyktatora oraz 9-ęć libijskich firm. Libia poprosiła Turcję i Maltę by nadzorowały zawieszenie broni w walkach z powstańcami. Co na to oba te kraje - na razie nie wiadomo.