13 dzień trwają w Portugalii poszukiwania 4-letniej Madeleine McCann. Ta historia od prawie dwóch tygodni elektryzuje także Wielką Brytanię. Portugalska policja nie ma jednak dowodów na to, by aresztować mężczyznę, podejrzanego o udział w porwaniu dziecka.

Przesłuchania tłumacza, mieszkającego w pobliżu hotelu, z którego 13 dni temu zniknęła Madelaine, trwały kilkanaście godzin.

Z domu mężczyzny policja zabrała komputer i wiele osobistych przedmiotów. Z basenu znajdującego się przy jego willi wypompowano nawet wodę. Jak dotąd nie znaleziono jednak dowodów na to, że 33-letni Robert Murat miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem małej Madeleine.

Policja zainteresowała się tłumaczem po otrzymaniu informacji od dziennikarza jednej z brytyjskich gazet. Według nich, mężczyzna ten podawał się za osobę pomagającą w śledztwie, ale unikał odpowiedzi na pytania natury osobistej. Brak przełomu w dochodzeniu jest dla rodziców porwanej dziewczynki poważnym ciosem. Państwo McCann nadal mają nadzieję, że ich córeczka żyje. Na razie nie myślą o powrocie do Wielkiej Brytanii.

Ta sprawa zrujnowała mi życie - mówił Murat w wywiadzie dla telewizji Sky News. Przekonuje, że zrobiono z niego kozła ofiarnego i ma nadzieję, że uda się złapać prawdziwego sprawcę porwania.

Wiele znanych osób mieszkających na Wyspach Brytyjskich apelowało w mediach o uwolnienie dziewczynki - wśród nich m.in. następca Tony Blaira Gordon Brown, piłkarz David Beckham, trener klubu Chelsea Jose Mourinho oraz miliarder Richard Branson.