Sceny jak z Hitchcocka rozgrywają się na brzegiem Morza Północnego w Belgii. Mewy atakują tam plażowiczów.

Mewy już kilkakrotnie zaatakowały małe dzieci, które trzymały frytki lub hot-doga. Turyści nie czują się bezpiecznie. Gdy byłam w Ostendzie i jadłam na tarasie, dosłownie zaatakowały mnie dwie mewy, to było przerażające - opowiada dziennikarce RMF FM Ilse, które właśnie wróciła z wczasów.

W niektórych kurortach obowiązuje zakaz karmienia mew, odpowiednie tablice są widoczne w wielu miejscach. Za złamanie zakazu grozi mandat. Niszczone są także gniazda ptaków, by zapobiec ich dalszemu rozmnażaniu się. Władze nadmorskich miejscowości chcą jednak podjąć działania bardziej skuteczne. Burmistrzowie chcą odstrzału mew. Na to jednak potrzebna jest specjalna zgoda, bo mewy są chronione europejskim prawem.

Sytuacja jest już nie do wytrzymania. Mewy stają się coraz bardziej agresywne. Codziennie otrzymujemy skargi - mówi Patrick De Klerck, burmistrz Blankenberge, cytowany przez "La Dernniere Heure".

(j.)