Bojownicy w północnym Iraku zmasakrowali co najmniej 80 Jazydów - donosi BBC. Uprowadzone miały zostać również kobiety i dzieci.

Do ataku doszło w mieście Kocho, około 30 kilometrów od Sindżaru. Masakra trwała około godziny. Przybyli w autach i zaczęli zabijać po południu - powiedział kurdyjski urzędnik Hoshiyar Zebari w rozmowie z agencją Reutera.

Według relacji świadka, w pewnym momencie mężczyźni zostali zebrani w jednym miejscu i rozstrzelani. Kobiety i małe dziewczynki zostały najprawomocniej zabrane do miasta Tall Afar, gdzie przebywają teraz bojownicy.

Od czerwca Irak stoi w obliczu ofensywy dżihadystów z Państwa Islamskiego i sprzymierzonych z nimi sunnickich bojowników z innych ugrupowań, którzy opanowali większość terytoriów tego państwa na północy i zachodzie. Chcą oni tam ustanowić islamski kalifat, w którym obowiązywać ma bezwzględne prawo szariatu.

Dżihadyści zarówno chrześcijanom, jak i Jazydom, których nazywają "czcicielami diabła", dają wybór między śmiercią a konwersją na islam.

W ostatnich tygodniach sytuacja pogorszyła się po opanowaniu przez dżihadystów kolejnych irackich miast i popełnieniu przez nich masowych zbrodni na miejscowej ludności. Dżihadyści zagrozili autonomicznemu okręgowi kurdyjskiemu i zmusili to do ucieczki setki tysięcy chrześcijan i Jazydów.

Dziesiątki tysięcy Jazydów schroniło się w pustynnym pasmie górskim Sindżar. Amerykańskie i irackie samoloty zrzuciły im zapasy wody i żywności a ostatnio Kurdowie z sąsiedniej Syrii wywalczyli dla nich korytarz, który umożliwił ok. 45 tys. uchodźcom ucieczkę.

(abs)