W drugim dniu procesu osób, którym zarzuca się dokonanie zamachów bombowych w Madrycie, kolejni oskarżeni nie przyznają się do winy. Jusef Belhadż, pseudonim "Afgańczyk", odmówił odpowiadania na pytania sądu. Hassan El Haski alias "Abu Hamza" zaprzeczył, jakoby miał jakiekolwiek powiązania z zamachem.

30-letni Belhadż, aresztowany w Belgii dwa lata temu, uważany jest za człowieka, który wyznaczył datę zamachów. W wyniku ataku terrorystycznego na pociągi, przeprowadzonego 11 marca 2004 roku, zginęło 191 osób w tym 4 Polaków. Ponad 1800 osób odniosło obrażenia. Belhadż był przypuszczalnie rzecznikiem Al-Kaidy w Europie. W nagraniu wideo znalezionym 13 marca 2004 roku w meczecie w Madrycie, w imieniu organizacji przyznał się do autorstwa zamachów.

Oskarżony wyraźnie przyjął taką samą strategię co przesłuchiwany wczoraj "Egipcjanin Mohammed" - Rabei Osman Sajed. Rabei również odmówił odpowiadania na pytania prokurator Olgi Sanchez

i oskarżycieli. Odrzucił zarzuty o przygotowanie zamachów i wszelkie związki z Al-Kaidą czy innymi islamskimi organizacjami.

Kolejny z głównych oskarżonych, Hassan El Haski alias "Abu Hamza", uważany za szefa Islamskiego Ugrupowania Bojowników w Hiszpanii, także nie przyznał się do jakichkolwiek powiązań z zamachem.

Proces rozpoczął się po prawie trzech latach śledztwa. Wśród oskarżonych jest 15 Marokańczyków, dziewięciu Hiszpanów, dwóch Syryjczyków, Algierczyk, Libańczyk i Egipcjanin. Siedmiu głównych podsądnych, powiązanych z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi, będzie odpowiadać za morderstwa i przynależność do organizacji terrorystycznej. Pozostali będą odpowiadać m.in. za współpracę z organizacją terrorystyczną i nielegalne posiadanie broni.