Lidl odniósł się do skandalu związanego z ograniczaniem polskim pracownikom tej sieci możliwości komunikowania się w ojczystym języku. Ronny Gottschlich, dyrektor zarządzający marketami w Zjednoczonym Królestwie w specjalnym oświadczeniu przesłanym do polskiego ambasadora Witolda Sobkowa, twierdzi, że polityka firmy została opacznie zinterpretowana.

Proszę dać mi możliwość wyjaśnienia, jak wygląda polityka językowa Lidl UK, która stała się obiektem dyskusji ze względu na pojawiające się fałszywe informacje - tak rozpoczyna swój list Gottschlich. Dalej tłumaczy, że Lidl szanuje języki swoich pracowników i uważa ich różnorodność za wielką zaletę.

Angielski jest obowiązującym językiem pracowników Lidla w Wielkiej Brytanii i Szkocji, ale chcemy zachęcać personel do wykorzystywania też znajomości innych języków. Nie mamy przepisu, który zabrania odpowiadać w języku, w którym klient zadał pytanie, jeśli ktoś oczywiście umie to zrobić -  wyjaśnia Gottschlich. Twierdzi, że tak samo wygląda kwestia komunikacji pomiędzy pracownikami w czasie przerw. Tutaj - według jego zapewnień - sieć niczego nie narzuca, ma zachęcać jedynie do tego, by zwracać uwagę na współpracowników i ich możliwości językowe.

Dyrektor Lidla w Zjednoczonym Królestwie kończy list zapewnieniem, że w najbliższym czasie firma będzie wyjaśniać politykę językową pracownikom tak, by uniknąć niedomówień. Przeprasza też za całe zamieszanie i zapewnia, że jego firma bardzo ceni Polaków i nie ma wobec nich złych intencji.

Zobacz odpowiedź władz Lidla na list polskiego ambasadora Witolda Sobkowa

Kontrowersyjne przepisy w ogniu krytyki

W ubiegłym tygodniu Towarzystwo Krzewienia Języka Walijskiego skrytykowało zakaz mówienia w innym języku niż angielskim w sieci sklepów Lidla. Wcześniej przeciwko tej korporacyjnej polityce, w związku z zakazem mówienia po polsku, wydanym polskiemu personelowi w szkockim Kirkaldy, protestowała ambasada RP w Londynie. Naszemu korespondentowi w Londynie Bogdanowi Frymorgenowi udało się porozmawiać z jednym z pracowników sieci sklepów.  Nie spotkałem się z żadną reakcją ze strony Brytyjczyka, który powiedziałby, że zakaz wprowadzono słusznie i że tak powinno być - mówił RMF FM pan Michał. Uważam, że to jest śmieszny zakaz. Regulamin Lidla mówi, że aby była łatwiejsza komunikacja między klientami, powinniśmy się porozumiewać w języku angielskim. Ale Lidl chyba nie przewidział tego, że jest duża różnica kulturowa, jest dużo różnych narodów w Wielkiej Brytanii i z Polakami jest łatwiej się komunikować w ich pierwszym języku, czyli polskim - podkreślał.