Kirgiski rząd tymczasowy oficjalnie zażądał od władz Białorusi Kurmanbeka Bakijewa. Były prezydent schronił się w tym kraju po krwawo stłumionych przez siły bezpieczeństwa kwietniowych rozruchach w Kirgistanie.

Prokurator generalny Kirgistanu 6 maja zwrócił się do prokuratora generalnego Białorusi z żądaniem ekstradycji Bakijewa - oświadczył kirgiski wicepremier Azimbek Beknazarow.

Na początku tygodnia władze Kirgistanu ogłosiły, że oficjalnie pozbawiły Bakijewa immunitetu obarczając go odpowiedzialnością za śmierć 90 demonstrantów podczas rozruchów w Biszkeku. Zarzucają mu, że wydał rozkaz otwarcia ognia do manifestujących.

Obiecano też 100 tys. dolarów za informacje, które pozwolą na aresztowanie obalonego prezydenta i jego współpracowników.

Nowy rząd Kirgistanu przejął władzę po kwietniowych rozruchach, w wyniku których Bakijew musiał uciekać ze stolicy. Schronił się wtedy na południu kraju i próbował zmobilizować tam swoich sojuszników co groziło wojną domową. Kiedy mu się to nie udało, po negocjacjach w których uczestniczyły m.in. USA i Rosja posiadające bazy wojskowe w Kirgistanie, Bakijew wyjechał najpierw do Kazachstanu a następnie na Białoruś.