Na Zachodnim Brzegu trwa "intifada podpalaczy" - twierdzą izraelskie wojsko i policja. Według Izraela Palestyńczycy wykorzystują upały i wzniecają pożary, które mają wyrządzić szkody i wystraszyć żydowskich osadników.

Zdaniem przedstawicieli izraelskich sił zbrojnych kontrolujących obszar wchodzący w skład Autonomii Palestyńskiej, Palestyńczycy odkryli nową broń, groźniejszą niż używane dotąd kamienie i kije. To nowy rodzaj intifady, z którym musimy się nauczyć walczyć. Terroryzuje osadników i spędza nam sen z powiek - powiedział dowódca dywizji stacjonującej w regionie Matte Binjamin, pułkownik Saar Cur. Zadeklarował, że walka z podpalaczami jest obecnie "najwyższym priorytetem", a podległe mu jednostki wzmocnią patrole i działania zwiadowcze, by zapobiec tego rodzaju zagrożeniom.

Gazeta "Jedijot Achronot" pisze, że w ostatnim czasie na Zachodnim Brzegu wybuchło ponad 20 pożarów, noszących znamiona celowych podpaleń, które mają nękać mieszkańców żydowskich kolonii zbudowanych w otoczeniu palestyńskim. Palestyńczycy uważają, że istnienie tych osiedli jest przeszkodą do utworzenia ich własnego państwa.

Policyjne dochodzenia ustaliły, że wszystkie pożary zostały wywołane przez podpalaczy, a zgromadzone dowody w każdym przypadku prowadzą do sprawców mieszkających w arabskich wioskach sąsiadujących z żydowskimi osadami. Funkcjonariusze aresztowali na razie sześciu podejrzanych.

Scenariusz jest taki sam: podpalane są łąki i zarośla w sąsiedztwie żydowskich kolonii, reszty mają dokonać upalna pogoda i wiatr.

Mieszkańcy Mizpeh Danny walczyli z siedmioma takimi pożarami w ciągu trzech ostatnich tygodni. W Newe Cuf, Migron i Givat Ronen wybucha co najmniej jeden pożar tygodniowo. W ubiegłym tygodniu wszyscy mieszkańcy Kochaw Jakow zostali ewakuowani z powodu pożaru.

To poważne zagrożenie. Mogą nas dosłownie wypalić do gołej ziemi - ostrzega Amiad Kadmon, funkcjonariusz ochrony osiedla Mizpeh Danny.