Prezydent Francji postanowił mianować - już po raz trzeci w ciągu dwóch lat - nowego szefa policji w Marsylii. Poprzedni zmuszony został do dymisji po pół roku, bo liczba napadów z bronią w ręku w tym największym mieście Francuskiej Riwiery, wzrosła prawie o 50 procent.

Dotychczasowy prefekt policji Marsylii Gilles Leclair wyjaśnił, że "nie jest cudotwórcą". Według niego, w tym drugim pod względem liczby mieszkańców mięście Francji, rządzą imigranckie gangi, bo przez ponad pół wieku masowo napływali tam promami przestępcy z byłych francuskich kolonii w północnej Afryce - głównie z Algierii i Maroka.

Media alarmują, że w Marsylii coraz bardziej mnożą się nie tylko napady, ale również krwawe uliczne porachunki z udziałem nastolatków, a niektóre dzielnice stały się wręcz strefami bezprawia. Policyjni związkowcy twierdzą, że kolejna zmiana prefekta niczego nie zmieni. Żeby przywrócić spokój potrzeba byłoby - ich zdaniem - ponad pół tysiąca dodatkowych funkcjonariuszy.