Był człowiekiem, który całe swoje życie chciał zostać królem. Zmarł świadomy tego, że jego marzenie się nie spełniło. Książę Henrik przez kilkadziesiąt lat stał w cieniu swojej żony, królowej Danii Małgorzaty, i nigdy nie pogodził się ze swoją drugoplanową rolą. Duńczycy żegnają zmarłego w wieku 83 lat królewskiego małżonka z mieszanymi uczuciami.

Henrik urodził się w 1934 roku we Francji, ale pierwsze lata dzieciństwa spędził we Francuskich Indochinach, gdzie rodzina miała zakłady przemysłowe. Po powrocie rodziny do Francji wychowywał się w majątku rodowym Le Cayrou. Potem były studia prawnicze na Sorbonie. Henrik zaczął pracę w dyplomacji, we francuskiej ambasadzie w Londynie i to tam w 1965 roku został przydzielony do stołu jako osoba towarzysząca dla Małgorzaty. Pobrali się dwa lata później. Podczas wesela złożył solenną obietnicę, że będzie "100-procentowo duński". Ale nigdy tak się nie stało.

Hrabia Henri Marie Jean André de Laborde de Monpezat w 1967 roku ożenił się z duńską księżniczką Małgorzatą, która pięć lat później zasiadła na tronie. Arystokrata do swojego imienia dołożył literkę "k" na końcu - i w ten sposób z francuskiego hrabiego Henri stał się duńskim księciem Henrikiem. Ale na zmianie imienia pozostało, zawsze kurczowo się trzymał swojego francuskiego pochodzenia, przez co też nigdy do końca nie został zaakceptowany przez duńskie społeczeństwo.

Na początku Duńczycy nawet lubili swojego nowego księcia. Był przystojny, potrafił cieszyć się życiem, był miłośnikiem dobrej kuchni i wina. Miał duszę artysty: pisał wiersze, trochę rzeźbił. Ale z czasem entuzjazm Duńczyków wobec niego osłabł.  

Książę Henrik był krytykowany za to, że nigdy porządnie nie nauczył się mówić po duńsku, miał staroświeckie poglądy na temat wychowania dzieci w żelaznej dyscyplinie. Dzieci są jak psy albo konie, trzeba je trzymać krótko. Ja sam często dostawałem po uszach i mi to nie zaszkodziło - mówił. 

Duńczycy pamiętają do dziś toast wznoszony przez jego syna Frederika z okazji srebrnych godów rodziców: Tato, mówi się, że tego kogo się kocha, tego się najbardziej rani. Nigdy nie wątpiliśmy w twoją miłość.

Henrik nie krył swoich patriarchalnych poglądów, że to mężczyzna jest głową rodziny i to on jest tym, który o wszystkim powinien decydować.

Poparcie społeczeństwa stracił już zupełnie, kiedy zaczął się skarżyć na swój książęcy tytuł. Kiedy małżonkowie świętowali srebrne gody, książę Henrik oświadczył w jednym z wywiadów, że to jest "krzywdzące", jeśli kobieta cieszy się wyższą rangą niż jej mąż.

To błąd z punktu widzenia historycznego. Zawsze było tak, że kiedy księżniczka odziedziczała tron, jej mąż stawał się królem i tym samym miał tę samą rangę, co jego żona. Tu tak nie ma i to jest krzywdzące - powiedział duńskiej agencji informacyjnej Ritzau.

Słowa te padały z czasem coraz częściej, zwłaszcza w rozmowach z zagranicznym dziennikarzami.

Pierwsze lata naszego małżeństwa były najcięższe. Czułem, że jestem postrzegany jako człowiek bezwartościowy. Duńczycy nie dawali mi szansy na pokazanie, jaki naprawdę jestem - powiedział Henrik w swoje 60. urodziny.

Pięć lat później w wywiadzie dla "Ekstrabladet" powiedział: Duńczycy przyzwyczaili się postrzegać mnie jako numer 2 i nie zwracać na mnie uwagi.

W 2002 roku Henrik został zdegradowany z numeru 2. do numeru 3. Królowa Małgorzata z powodu złamanej nogi nie była w stanie wypełniać swoich dworskich obowiązków i przyjąć gości na tradycyjnym noworocznym spotkaniu na zamku. Wyznaczyła zastępcę - syna Frederika.

Mam dość. Nie pozwolę być tak traktowany - oświadczył książę Henrik. W tym tonie udzielił kilku wywiadów dla francuskich gazet, także w holenderskiej telewizji poskarżył się, że nie jest nazywany królem. W 2015 roku w wywiadzie dla "Le Figaro" oświadczył: To jest dyskryminacja. I to w Danii, znanej z równouprawnienia płci.

W ostatnich latach książę Henrik już nawet nie krył swojego zgorzknienia... Jesienią zeszłego roku wydał oświadczenie, że po śmierci nie życzy sobie zostać pochowanym u boku swojej królewskiej małżonki w katedrze w Roskilde.

Coraz częściej unikał oficjalnych ceremonii i coraz więcej czasu spędzał we Francji na zamku otoczonym winnicą w Cahors. Po tej przeprowadzce plotki o rozwodzie, które pojawiły się tuż po ślubie i tak naprawdę nigdy nie ucichły, ożyły na nowo, ze zdwojoną siłą. 1 stycznia 2016 roku książę Henrik oficjalnie przeszedł na emeryturę.

We wrześniu zeszłego roku dwór w Kopenhadze poinformował, że książę Henrik cierpi na demencję. Dwa tygodnie temu zdiagnozowano u niego łagodny nowotwór płuca. Jego stan pogorszył się podczas prywatnej wizyty u przyjaciela, a zarazem egipskiego magnata hotelowego, 28 stycznia został przewieziony do szpitala w Kopenhadze.

Na krótko przed śmiercią na jego życzenie przeniesiono go ze szpitala do rezydencji królewskiej, zamku Fredensborg. Chciał tam spędzić swoje ostatnie dni.

Zmarł we śnie. Żona czuwała przy jego łóżku do końca...