Katalońska policja zatrzymała dwóch Polaków podejrzewanych o okradanie turystów podróżujących autobusem z lotniska w Gironie do stacji w Barcelonie. Styl kradzieży polskich złodziei funkcjonariusze nazwali "nowatorskim" i "dotychczas niespotkanym". Jeden z Polaków wciskał się do walizki o wielkości 90 x 50 cm, by okradać innych.

Lokalna policja zatrzymała 29-letniego Krzysztofa Grzegorza M. i 31-letniego Jarosława K.

Jeden z mężczyzn kupował na lotnisku w Gironie bilet autobusowy do Barcelony, a następnie kładł do obszernego bagażnika autobusowego swoją ogromną walizkę. Obok leżały bagaże innych pasażerów. W walizce ukrywał się wspólnik.

Policja ze zdumieniem stwierdziła, że Polak, mierzący 1,78 m wciskał się do walizki o wielkości 90 x 50 cm.

Podczas 1,5 -godzinnej podróży do Barcelony, mężczyzna wychodził z walizki, za pomocą ostrego narzędzia otwierał bagaże innych pasażerów i okradał je z wartościowych przedmiotów, które ukrywał w przygotowanej torbie.

Wnętrze bagażnika oświetlał latarką górniczą. Podczas podróży kontaktował się przez telefon komórkowy ze swoim kolegą, jadącym autobusem jako turysta.

Po dotarciu do Barcelony, wspólnik wyjmował walizkę z bagażnika ze schowanym wewnątrz kolegą i skradzionymi przedmiotami i szybko się oddalał.

Obaj dokonywali w ten sposób kradzieży przez wiele tygodni, aż jeden z pasażerów poinformował policję o "podejrzanej walizce".

Kiedy policjant otworzył bagaż, jego oczom ukazał się zdumiewający widok: wciśnięty wewnątrz mężczyzna z latarką na głowie i telefonem komórkowym w dłoni. "Wyglądał jak kontorcjonista cyrkowy" - powiedział zdziwiony stróż porządku.

Zatrzymano także drugiego Polaka, który znajdował się w autobusie.

Teraz policja poszukuje okradzionych osób, które nawet nie wiedzą, gdzie i jak utraciły różne wartościowe przedmioty - laptopy, GPS-y, telefony komórkowe i inne.