Premier Grecji Jeorjos Papandreu jeszcze dziś spotka się z prezydentem kraju, żeby porozmawiać o utworzeniu tymczasowego rządu z udziałem opozycji - twierdzi kancelaria szefa rządu.

Uzgodniony ma zostać nie tylko skład nowego koalicyjnego gabinetu, ale także kandydatura przyszłego premiera. Wcześniej, jeszcze przed głosowaniem nad wotum zaufania, Papandreu zapowiadał, że jest gotów ustąpić ze stanowiska. Jeśli nie utrzymam się u władzy, chcę pozostać wśród tych, którzy służą narodowemu interesowi i dlatego opowiadam się za współpracą narodową - powiedział w parlamencie.

Za udzieleniem rządowi wotum zaufania było w nocy z piątku na sobotę 153 deputowanych (na 298 głosujących).

W przemówieniu przed głosowaniem, Papandreu przekonywał, że wcześniejsze wybory byłyby dla kraju "katastrofą". Postawiłyby pod znakiem zapytania m.in. otrzymanie międzynarodowej pomocy.

Lider opozycyjnej partii Nowa Demokracja Antonis Samaras już w nocy z piątku na sobotę odrzucił apel premiera o utworzenie rządu koalicyjnego i wezwał do natychmiastowego rozpisania wyborów parlamentarnych.

Przed głosowaniem minister finansów Ewangelos Wenizelos, typowany na następcę Papandreu, mówił, że zadaniem tymczasowego greckiego rządu będzie zaaprobowanie międzynarodowego planu ratunkowego. Szerszy rząd koalicyjny, który ma powstać, musi odzyskać międzynarodową wiarygodność kraju i zapewnić jak najszybsze pozyskanie 30 miliardów euro na rekapitalizację greckich banków - powiedział. Dodał, że nowy rząd pracowałby do końca lutego.

Papandreu zwrócił się o wotum zaufania po ogłoszeniu kilka dni temu zamiaru przeprowadzenia referendum w sprawie nowego międzynarodowego pakietu pomocowego dla Grecji. W piątek minister Wenizelos poinformował, że Ateny wycofały się z tych planów, które spowodowały zamieszanie na rynkach finansowych.