Fundusz wyborczy potencjalnego kandydata w wyborach prezydenckich Wiktara Babaryki został zablokowany. Wcześniej władze poinformowały, że prowadzą postępowanie karne wobec byłych współpracowników Babaryki w Biełhazprambanku, którym kierował przez 20 lat.

Podczas próby realizacji płatności pracownicy Biełarusbanku poinformowali, że rachunek Wiktara Babaryki, na którym umieszczony został fundusz wyborczy, jest zablokowany - powiedział przedstawiciel sztabu wyborczego finansisty, cytowany przez portal Naviny.by.

Kampanię wyborczą na Białorusi można finansować wyłącznie ze środków w ramach funduszu wyborczego (który nie może być wyższy niż 243 tys. rubli białoruskich, co odpowiada ok. 100 tys. dol.). Jak poinformował sztab, na rachunku znajduje się obecnie ok. 100 tys. rubli (ok. 40 tys. dol.)

Zablokowanie go utrudnia realizację praw wyborczych - zauważył portal Naviny.by. Sztab Babaryki zamierza zwrócić się ze skargami do stosownych instytucji państwowych.

W maju Babaryka ogłosił zamiar startu w wyborach prezydenckich i zrezygnował ze stanowiska szefa Biełhazprambanku, które sprawował od 2000 roku. Bank ten w ponad 99 proc. należy do rosyjskich firm - Gazpromu i Gazprombanku.

W czwartek 11 czerwca władze Białorusi ogłosiły, że prowadzą postępowanie wobec członków kierownictwa Białhazprambanku za unikanie płacenia podatków i pranie pieniędzy. Aresztowano 15 osób. Według rzeczniczki prezydenta Białorusi składają one zeznania obciążające byłego prezesa.

Po zwolnieniu kierownictwa banku w związku z aresztowaniem jego członków władze umieściły na czele tej instytucji własnych ludzi.

Zaniepokojenie "działaniami władz przeciwko Wiktarowi Babaryce" wyraził m. in. szef przedstawicielstwa UE Dirk Schuebel. W środę w Salihorsku po spotkaniu Babaryki z wyborcami podczas zbiórki podpisów poparcia zatrzymano dwójkę dziennikarzy Biełsatu.

Ogólnie w trakcie trwającej od zaledwie kilku tygodni kampanii skazano już na kary aresztu około stu aktywistów. Praktycznie codziennie zapadają wyroki za udział w "nielegalnych akcjach". Wśród sądzonych są również blogerzy, którzy relacjonowali pikiety wyborcze.

Karę aresztu odbywa popularny wideobloger Siarhiej Cichanouski, mąż ubiegającej się o prawo do startu w wyborach Swiatłany Cichanouskiej. Ona sama we wtorek poinformowała media, że otrzymywała telefony z pogróżkami z żądaniem wycofania się z kampanii. Cichanouski usłyszał zarzuty w sprawie karnej m.in. za "organizację działań poważnie naruszających porządek publiczny".

Według samego Babaryki oraz niezależnych ekspertów, m.in. Walera Karbalewicza, sprawa karna to element nacisku politycznego. Sztab wyborczy Babaryki ogłosił, że zebrał już ponad 300 tys. podpisów poparcia wobec 100 tys. potrzebnych do zarejestrowania kandydata w wyborach. Obecnie trwa proces ich składania w terytorialnych komisjach wyborczych.

Wybory odbędą się 9 sierpnia. Prezydent, 65-letni Alaksandr Łukaszenka, zamierza ubiegać się o szóstą kadencję z rzędu.