W Paryżu, Lyonie i kilku innych departamentach Francji ogłoszono stan alarmowy w związku z nadchodzącymi upałami. Meteorolodzy uspokajają jednak, że fala gorąca utrzyma się tylko kilka dni i nie zbierze śmiertelnego żniwa, jak pamiętna kanikuła z sierpnia 2003 r.

Francuskie służby meteorologiczne ogłosiły stan alarmowy na południu i na wschodzie kraju, m.in. w regionie Lyonu, w Alzacji oraz w Paryżu i trzech przyległych do niego departamentach.

Według prognozy wysokie temperatury dochodzące nawet do 35-37 stopni Celsjusza utrzymają się co najmniej do soboty. Faktycznie mieszkańcy Francji odczuwać mogą nawet wyższą temperaturę z powodu wysokiej wilgotności powietrza i braku wiatru.

Przed długotrwałym przebywaniem na słońcu ostrzega się dzieci i osoby starsze, narażone szczególnie na osłabienie organizmu i omdlenia.

Specjaliści z państwowej agencji Meteo France zapewniają jednak, że tegoroczne upały nie są tak groźne w skutkach, jak te, do których doszło na zachodzie Europy w sierpniu 2003 roku. Szacuje się, że w następstwie katastrofalnej kanikuły zmarło wtedy we Francji co najmniej 15 tysięcy osób, w większości starszych.

Przed siedmiu laty rekordowe upały ujawniły także - jak podkreślały media - brak przygotowania i odpowiedniej koordynacji francuskiej służby zdrowia i niedostateczną reakcję ze strony rządu.