Rodziny i bliscy tych, którzy zginęli przed 10 laty w katastrofie samolotu Concorde, zebrali się dziś pod Paryżem, by złożyć kwiaty pod monumentem upamiętniającym tę tragedię. W uroczystości brało udział około 100 członków rodzin, świadków i reprezentantów Air France.

Po 10-letnim dochodzeniu we francuskim sądzie rozpoczął się w tym roku proces w sprawie spowodowania katastrofy samolotu. Na ławie oskarżonych zasiadają m.in. przedstawiciele linii lotniczych Continental Airlines. Według oficjalnej wersji francuskich śledczych wypadek został spowodowany przez kawałek metalu, który odpadł z samolotu DC-10 amerykańskich linii Continental i przedziurawił oponę Concorde`a podczas startu z paryskiego lotniska.

Przedstawiciele amerykańskiego przewoźnika nie zgadzają się z tą wersją zdarzeń. Utrzymują, że pożar samolotu wybuchł już kilka sekund przed przedziurawieniem opony, a jego przyczyną była usterka Concorde`a. Eksperci wskazują, że już długo przed katastrofą w 2000 roku samoloty te miały częste problemy z oponami, a ich zbiorniki paliwa nie były dostatecznie chronione. Wyrok w tej sprawie jest spodziewany w grudniu.

Ponaddźwiękowy Concorde francuskich linii lotniczych Air France rozbił się 25 lipca 2000 roku w podparyskim Gonesse zaledwie dwie minuty po starcie. Zginęli wszyscy pasażerowie, w zdecydowanej większości Niemcy i członkowie załogi - 109 osób oraz cztery osoby znajdujące się w hotelu, w który uderzył samolot. Wśród tych ofiar były dwie Polki z Jeleniej Góry, odbywające staż we Francji.