Władze Paryża żądają zniesienia we francuskiej stolicy zakazu noszenia spodni przez kobiety. Przerażeni radni miejscy dopiero teraz odkryli, że zakaz, wprowadzony w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, teoretycznie nigdy nie został odwołany. Według obowiązującego prawa paryżanki noszące np. jeansy popełniają przestępstwo.

Rada Miejska Paryża zwróciła się do stołecznej prefektury z wnioskiem o oficjalne zniesienie zakazu, który został wprowadzony w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej po to, by arystokratki nie mogły ukrywać się w męskim przebraniu. Radni obawiają się, że Francja może zostać skazana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka lub Europejski Trybunał Sprawiedliwości za dyskryminację kobiet.

Problem jednak w tym, że paryski prefekt odmówił zajęcia się sprawą. Twierdzi, że ma ma ważniejsze problemy niż unieważnianie dawnych zakazów. Francuskie media alarmują jednak, że w światowej stolicy mody, teoretycznie, policja ciągle ma prawo aresztować każda kobietę, która nosi spodnie.

W zakazie wprowadzonym ponad dwieście lat temu mowa jest o tym, że każda pani, która zamierza nosić spodnie musi zwrócić się w tej sprawie z prośbą o specjalne zezwolenie. Na przełomie XIX i XX wieku wprowadzono tylko dwie poprawki: zwolniono z tego obowiązku kobiety jeżdżące na koniach lub rowerach.