Dwoje członków ortodoksyjnej żydowskiej sekty zostało tymczasowo aresztowanych po akcji służb w dżungli znajdującej się w pobliżu meksykańskiego miasta Tapachula. Członków Lev Tahor (czyste serce) podejrzewa się o m.in. o handel ludzi i poważne przestępstwa na tle seksualnym, w tym gwałty – poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela.

O nalocie na ośrodek sekty, znajdujący się w Meksyku rozpisuje się m.in. BBC. Akcję przygotowywano we współpracy z meksykańskim wymiarem sprawiedliwości przez dwa lata. Zaczęła się, gdy niektórzy byli członkowie Lev Tahor - w tym Israel Amir - poprosili służby o pomoc.

Z Meksykanami współpracowali czterej wolontariusze z Izraela m.in. agenci Mosadu. Grupa podróżowała między Izraelem i Gwatemalą, gdzie przebywali członkowie ortodoksyjnej sekty od 2014 roku. W styczniu 2022 r. "żydowscy talibowie" - taki przydomek nadano grupie ze względu na pozorne podobieństwo wizji świata - nielegalnie przekroczyli granicę z Meksykiem i stworzyli swój ośrodek w pobliżu miasta Tapachula. Ich działalność cały czas monitorowali śledczy.

Gdy na miejscu w ubiegły piątek pojawili się uzbrojeni funkcjonariusze, w ośrodku było 26 osób - wśród nich dzieci i nastolatkowie, nad którymi prawdopodobnie się znęcano. Sekta zachęcała do małżeństw z dziećmi, zarzuca jej się też stosowanie przemocy fizycznej wobec dzieci i zaniedbywanie ich edukacji. Od dziewczynek powyżej 3. roku życia członkowie Lev Tahor wymagają, by całkowicie zakrywały swe ciała szatami.

Po akcji tymczasowo aresztowano obywatela Kanady, a także obywatela Izraela. Kolejnych pięć osób zatrzymano w związku z podejrzeniem złamania przepisów imigracyjnych. Kilkoro poszukiwanych członków sekty miało uciec z ośrodka na dwa dni przed nalotem - trwają ich poszukiwania.

Wśród dzieci, które udało się odbić z rąk sekty, jest trzyletni syn Israela Amira. To były członek sekty, który jako jeden z pierwszych zwrócił się o pomoc do służb. Mężczyzna wrócił ze swoim synem do Izraela.

Porwania dzieci

Jak opisuje BBC, liderzy sekty byli zamieszani m.in. w porwanie, do którego doszło w 2018 roku. Wtedy to członkowie grupy zaatakowali rodzinę, która kiedyś była z nimi związana. W Nowym Jorku porwano dwoje dzieci kobiety, która uciekła z Lev Tahor. Po trzech tygodniach dzieci odnaleziono w Meksyku.

Dziewięcioro członków sekty zostało oskarżonych w związku z porwaniem. Cztery osoby - w tym obecny przywódca Lev Tahor - trafili do więzienia. Dwie osoby czekają na proces, jedna przebywa w areszcie w Gwatemali.

Twórcą sekty był rabin Shlomo Elbarnes. Z Izraela przeniósł się do USA, gdzie został skazany na dwa lata więzienia za porwanie jednego ze swoich uczniów. Później został deportowany do Izraela, a następnie z tymczasową wizą udał się do Kanady. Tam - ze względu na fakt, że Izrael nie gwarantował mu bezpieczeństwa - przyznano mu status uchodźcy. W Kanadzie rozwijał sektę do czasu, aż tamtejsze władze zaczęły ścigać jej członków za znęcanie się nad dziećmi. W 2017 roku w Meksyku utonął.

Lev Tahor ma około 350 członków m.in. w Izraelu, USA, Północnej Macedonii, Maroko, Meksyku, Kanadzie i Gwatemali.

Lev Tahor został uznany w Izraelu za niebezpieczny kult wypaczający idee judaizmu. Przywódcy twierdzą, że nie łamią żadnych praw, a nagonka trwa tylko i wyłącznie przez ich przekonania.