Niewielki samolot spadł na terenie jednej dzielnic San Diego w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Dwie osoby zginęły, a osiem zostało rannych. Dziesięć budynków zostało uszkodzonych, a jeden dom został całkowicie zniszczony. W dzielnicy, na która spadł samolot, mieszka prawie 10 tys. osób, są to przede wszystkim wojskowi i ich rodziny. Przyczyną katastrofy mogła być gęsta mgła.
Niewielki samolot Cessna 550 rozbił się w San Diego w Kalifornii. Maszyna spadła na domy w dzielnicy Murphy Canyon. Budynki stanęły w płomieniach.
Doszło do bezpośredniego uderzenia w wiele domów w dzielnicy Murphy Canyon, to jest gigantyczne pole gruzu w obszarze gęsto zaludnionym - mówił na początku akcji ratunkowej zastępca komendanta miejscowej straży pożarnej Dan Eddy. Wszędzie jest pełno paliwa lotniczego - dodał.
Eddy podczas briefingu prasowego (ok. godz. 16:30 czasu polskiego) podkreślił, w uszkodzonych domach nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Według służb ratunkowych, prawdopodobnie wszystkie ofiary śmiertelne to pasażerowie samolotu.
Ostatecznie policja podała, ze dwie osoby zginęły, a osiem zostało rannych. Dziesięć budynków zostało uszkodzonych, a jeden dom został zniszczony.