Co najmniej 5 osób zaginęło, a 50 zostało rannych podczas protestów przeciwko nadużywaniu władzy i brutalności policji w Tunezji. Minister spraw wewnętrznych Tunezji Farhat Radżhi ogłosił zawieszenie działalności Zgromadzenia Demokratyczno-Konstytucyjnego. Partia ta, będąca symbolem represji i korupcji, rządziła krajem, gdy u władzy był obalony prezydent Ben Ali.

Policja podała, że napastnicy "zrabowali dokumenty policyjne i sprzęt". W starciach zginął 18-latek ugodzony w głowę granatem z gazem łzawiącym, wystrzelonym z odległości paru metrów. Tłum demonstrujących mieszkańców Kibili uniemożliwił w niedzielę ekipie telewizji publicznej przeprowadzenie transmisji z uroczystości objęcia stanowiska przez nowego gubernatora El Kef w północno-zachodniej Tunezji.

Demonstracje i rozruchy trwają w Tunezji od piątku. W Sidi Buzid dwaj młodzi ludzie zostali spaleni żywcem w celi miejscowego komisariatu policji przez członków dawnej partii Ben Alego.

Zawieszono partię obalonego prezydenta Ben Alego

Członkom ugrupowania zabroniono organizowania zgromadzeń, a wszystkie lokale należące do RCD lub zarządzane przez nią zostaną zamknięte - poinformowała państwowa telewizja, przedstawiając komunikat ministra Radżhiego.

Szef MSW wyjaśnił, że podjął te środki "w oczekiwaniu na decyzję sądu dotyczącą rozwiązania tej partii". Co piąty mieszkaniec Tunezji był członkiem RCD.

Mimo ucieczki obalonego autokratycznego prezydenta Zin el-Abidina Ben Alego za granicę, w Tunezji codziennie dochodzi do protestów.