Michaił Chodorkowski został skazany na 13,5 roku więzienia - podała agencja ITAR-TASS. Na poczet wyroku zostanie mu zaliczonych osiem lat, które spędził już za kratkami od czasu aresztowania w 2003 roku. Wcześniej sędzia oświadczył, że nie ma postaw do wydania wyroku w zawieszeniu. Były szef koncernu naftowego Jukos i jego partner biznesowy Płaton Lebiediew zostali w poniedziałek uznani za winnych przywłaszczenia 218 mln ton ropy naftowej i wyprania w ten sposób pieniędzy.

Chodorkowski i Lebiediew już w maju 2005 roku zostali skazani na osiem lat łagru. Pod koniec października prokuratorzy zażądali dla nich po 14 lat łagru, wnosząc równocześnie, by na poczet nowych kar zaliczono im okres, jaki upłynął od ich aresztowania w 2003 roku. Obaj oskarżeni konsekwentnie odpierali zarzuty. Uważali je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.

Eksperci już dawno przepowiadali właśnie taką decyzję sądu. I nie były to jedynie przepowiednie - po prostu sędzia zamiast wyroku czytał to co przygotowała prokuratura. Sprawa była od początku jasna , jak twierdzą przedstawiciele opozycji. Chodziło o to, że Chodorkowski nie może wyjść na wolność przed wyborami prezydenckimi, bo stanowi jedyne realne zagrożenie dla Putina. Dlatego premier Rosji jednoznacznie i publicznie przekazał sądowi, że złodziej powinien siedzieć w więzieniu , co większość analityków uznało za bezpośrednie wpływanie na decyzje sądu. Niezależnie od decyzji sędziego Wiktora Daniłkina, obrona będzie składać apelację i prędzej czy później sprawa Chodorkowskiego, tak jak i pierwszy wyrok, dotrze do sądu w Strasburgu.