57-letnia nauczycielka Steph Crossley została zwolniona z pracy za to, że w czasie alarmu przeciwpożarowego w klasie wymierzyła klapsa uczennicy, by ją uspokoić - donosi "Sunday Telegraph". 21-letnia Sabia Sajid poskarżyła się innej nauczycielce, która zawiadomiła dyrekcję placówki.

Pożaru nie było, był za to fałszywy alarm, w trakcie którego Sajid głośną rozmową dekoncentrowała nauczycielkę. Dyrekcja placówki oświatowej oferującej praktyczne kursy przygotowania do zawodu uznała, że Crossley dopuściła się rażąco nieprofesjonalnego zachowania.

Została zwolniona dyscyplinarnie, mimo że Sajid nie chciała, by spotkała ją taka sankcja. Obecnie Crossley utrzymuje się z pracy w pralni i jest opłacana według ustawowej stawki minimum. Jak pisze tygodnik, jej zawodowa duma, status społeczny i ambicje zawodowe "legły w gruzach".

Jeśli uczelnia pozwie ją do sądu o zwrot kosztów postępowania dyscyplinarnego i sądowego, to dodatkowo grozi jej finansowa ruina. Utrata kariery zawodowej, reputacji i dobrego imienia to bardzo dotkliwy cios - powiedziała gazecie Crossley.

Jej największym przewinieniem w ocenie dyrekcji było to, że nie miała świadomości, iż zrobiła cokolwiek złego, i nie pokajała się zdecydowanie od pierwszej chwili, gdy wezwano ją na rozmowę, by się wytłumaczyła.

Do incydentu doszło w styczniu ubiegłego roku. Ponad rok trwało postępowanie dyscyplinarne wraz z odwołaniem oraz sprawa przed sądem pracy o niesłuszne zwolnienie. W czwartek sąd uznał, że dyrekcja uczelni postąpiła zgodnie z procedurą, i podtrzymał ją, mimo że wyraził zastrzeżenia co do meritum decyzji.