30 tys. samochodowych stłuczek rocznie na Wyspach Brytyjskich jest celowo aranżowanych po to, by od firmy ubezpieczeniowej, w której ubezpieczony jest sprawca "wypadku" wyłudzić odszkodowanie - donosi serwis Press Association. Łączny koszt dla firm ubezpieczających kierowców sięga z tego tytułu 350 mln funtów rocznie.

Z danych wynika, iż oszustwa (ang. crash for cash) występujące początkowo w północno-zachodniej Anglii rozszerzają się na inne rejony kraju, w tym po raz pierwszy na Londyn. W pierwszej dziesiątce miejsc, w których odnotowano najwięcej tego rodzaju oszustw znalazł się wschodni Londyn - z lokatą szóstą i północny - z dziewiątą. "Stolicą" celowo aranżowanych stłuczek jest Birmingham w środkowej Anglii.

Oszustwo polega zwykle na tym, że kierowca na rondzie lub na prostej drodze gwałtownie hamuje bez oczywistego powodu w bliskiej odległości od samochodu jadącego tuż za nim. Prowadzący z drugiego pojazdu ma za mało czasu, by wyhamować i dochodzi do zderzenia. Kierowca uszkodzonego auta występuje z roszczeniem wobec firmy ubezpieczeniowej kierowcy, który w niego wjechał. Ubezpieczyciel płaci za szkody materialne, odholowanie pojazdu i ewentualne obrażenia na ciele kierowcy. Samochód często spisywany jest na straty.

Zaniepokojenie policji budzi fakt, że malwersanci wybierają swoje ofiary z rozmysłem (preferują m.in. osoby starsze), co powoduje, że jazda samochodem staje się mniej bezpieczna. Kierowca jest mniej pewny, czego się spodziewać po tym, który jedzie przed nim.

W kwietniu 2010 r. sąd w Manchesterze skazał 24-letniego Abdullaha Ahmeda na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 12 miesięcy za udział w spisku mającym na celu oszustwa wobec firm ubezpieczających kierowców. Także w kwietniu sąd w Liverpoolu skazał 25-osobowy gang za podobny spisek z 2005 roku przeciwko firmie ubezpieczeniowej Allianz na sumę 1,5 mln funtów. Stojący na czele gangu Darren Duvall otrzymał karę 3 lat pozbawienia wolności.