Fala groźnych pożarów, które nawiedziły zachodnie amerykańskie stany, zniszczyła tysiące obiektów i pogorszyła znacznie jakość powietrza. Dym dotarł na wschodnie wybrzeże, do Nowego Jorku, a nawet do Europy. Bezpośrednie straty szacuje się na 20 miliardów dolarów. W wyniku pożogi zmarło co najmniej 29 osób. Złapano też kilkunastu podpalaczy.

Płomienie szalejące szczególnie w stanach Kalifornia, Oregon i Waszyngton w ostatnich dniach straciły na sile. Eksperci ostrzegają jednak, że niebezpieczne konsekwencje zadymienia mogą się utrzymywać na długo po jego ustąpieniu. 

Jak zauważają specjaliści, wdychanie zanieczyszczonego dymem powietrza jest niebezpieczne. Opary zawierają bardzo drobne cząsteczki przenikające głęboko do płuc. Może to wywołać m.in. ataki astmy i zatrzymanie akcji serca. Wpłynie też na stan zdrowia osób cierpiących z powodu Covid-19. 

Geolog z University of Oregon, Josh Roering, podkreśla, że regiony, w których szaleją pożary, są również długoterminowo zagrożone osuwiskami. Te mogą się pojawić za trzy lub cztery lata, gdy korzenie spalonych drzew stracą zdolność utrzymywania gleby, a ulewny deszcz zdestabilizuje zbocze, powodując jego zsuwanie.

Sytuacja w tym roku jest wielokrotnie gorsza niż w minionym roku, w którym także dochodziło do pożarów - ocenia z kolei Zygmunt Staszewski, inżynier pożarnictwa z 40-letnim doświadczeniem i wykładowca na Uniwersytecie Nowojorskim (NYU). Dotychczas spłonęło już ok. 1 200 tys. hektarów. 

Cytat

Przyczyn nasilenia fali pożarów jest dużo. Na zachodnim wybrzeżu była sucha zima. Latem wystąpiły bardzo wysokie temperatury. Tylko w samej Kalifornii w sierpniu zarejestrowano 14 tys. uderzeń piorunów. Ponadto w zamieszkałych okolicach złapano kilkunastu podpalaczy
wyliczył Staszewski

Zdaniem inżyniera, wiele płonących lasów znajduje się pod nadzorem władz stanowych, które zaniedbały ciążące na nich obowiązki.  

Powinno się tam wycinać pasy przeciwpożarowe metodą mechaniczną (piłami) lub kontrolowanymi podpaleniami. Ważne jest także, aby nie było za dużo zwalonych drzew i suchych krzaków. Kalifornia, Oregon i stan Waszyngton nie zadbały o to albo z powodu kryzysu finansowego, albo nie jest to dla nich priorytetem - wyjaśnił Staszewski. 

Jak dodał specjalista, np. Kalifornia dopiero w sierpniu podpisała porozumienie z US Forest Service (Służbą Leśną Stanów Zjednoczonych) na wycinkę i usuwanie martwych drzew na obszarze ponad 404.6 tys. hektarów lasów kosztem milionów dolarów. 

Tylko w tym jednym stanie należałoby to zrobić na terenie obejmującym ponad 8 mln. hektarów, co wskazuje na skalę zaniedbań - zaznaczył Zygmunt Staszewski. 

Skutki pożarów wyzwaniem dla gospodarki

Pożoga łączy się też z dużymi obciążeniami finansowymi dla gospodarki. Zdaniem Toma Corringhama, badacza z Scripps Institution of Oceanography, jest jeszcze zbyt wcześnie, aby całkowicie ocenić skutki pożarów. Naukowiec szacuje, że bezpośrednie koszty szkód mogą wynieść ponad 20 miliardów dolarów. 

Oprócz wydatków związanych z walką z ogniem i zniszczeniem mienia, stany będą obciążone opłatami za opiekę zdrowotną. Amerykanie stracą również na wpływach z podatków, turystyki i zmniejszonymi wartościami nieruchomości. 

Jak pisze "New York Times", badania wykazują, że koszty pośrednie mogą co najmniej dorównać bezpośrednim. Niektórzy eksperci twierdzą nawet, że mogą je wielokrotnie przewyższyć.  Powołując się na opinie ekspertów telewizja NBC ostrzega zaś, że w ocieplającym się świecie niszczycielskie pożary będą jeszcze częstsze. 

Zmiany klimatyczne prawdopodobnie spowodują, że pożoga stanie się bardziej destrukcyjna, co niesie ze sobą ogromne konsekwencje środowiskowe, finansowe i zdrowotne dla najbardziej zagrożonych żywiołem społeczności.