Dzień po otrzymaniu wyroku 4 lat więzienia za oszustwa podatkowe w swojej telewizji premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział, że jego obowiązkiem jest pozostanie w polityce. Zaznaczył, że za swoją misję uważa... zreformowanie wymiaru sprawiedliwości. Co ciekawe, wcześniej polityk twierdził, że wycofa się z życia politycznego.

Berlusconi w wywiadzie dla stacji Canale 5 odniósł się do wyroku mediolańskiego sądu. Będą konsekwencje tego. Czuję się zobligowany do tego, by pozostać w polityce, by zreformować wymiar sprawiedliwości po to, by innych obywateli nie spotkało to, co mnie - mówił. Były szef rządu przypomniał, że Sąd Najwyższy oczyścił go wcześniej całkowicie z zarzutów również w sprawie Mediaset. Czemu nie wzięto tego w ogóle pod uwagę? - zapytał. Być może sędzia był wobec mnie bardzo uprzedzony - stwierdził.

Zarzut oszustw podatkowych były premier uznał za "wymysł".

Prezydent skazany


Na mocy wyroku sądu pierwszej instancji Berlusconi oprócz kary 4 lat więzienia (z których trzy darowano mu na mocy przepisów o amnestii) otrzymał też zakaz zajmowania stanowisk państwowych przez pięć lat. Musi też wpłacić 10 mln euro urzędowi skarbowemu. Proces w sprawie oszustw w należącej do niego telewizji Mediaset trwał prawie sześć lat. Zawieszano go na czas sprawowania przez Berlusconiego urzędu premiera, gdyż chronił go immunitet.

Sprawa dotyczyła zakupu przez należący do Berlusconiego telewizyjny koncern praw do emisji amerykańskich seriali oraz filmów w latach 90. Transakcje te odbywały się przy udziale pośrednika z USA, producenta filmowego Franka Agramy. Został on skazany zaocznie na trzy lata więzienia.

Berlusconi chciał się wycofać


Dwa dni przed wydaniem wyroku w sprawie Mediaset, były premier i magnat finansowy ogłosił, że nie będzie już ubiegał się o stanowisko szefa rządu w wyborach parlamentarnych na wiosnę przyszłego roku. Zapowiedział też, że wycofa się z pierwszej linii politycznej działalności, by umożliwić prawybory w jego centroprawicowej partii Lud Wolności.

Po najnowszej deklaracji niektórzy włoscy politycy, zarówno z jego ugrupowania, jak i mu przeciwnych, uważają, że w świetle wyroku słowa byłego premiera o wycofaniu się nie są już ważne. - Czekamy, co teraz powie - oświadczył przewodniczący Izby Deputowanych Gianfranco Fini.