Dziesięć osób zginęło, a 50 zostało rannych w mieście Talokan w północnym Afganistanie podczas protestów przeciwko operacji NATO - poinformował szef lokalnego szpitala. "W szpitalu nie ma już miejsca, pełno w nim rannych" - powiedział dyrektor miejscowego szpitala.

Ponad 1000 demonstrantów wykrzykujących "Śmierć Ameryce!" zaatakowało w środę rano placówkę NATO w Talokanie, protestując przeciwko operacji Sojuszu w nocy z wtorku na środę, w której - jak twierdzą - zginęło czterech cywilów. Według NATO, podczas operacji śmierć poniosło 4 rebeliantów, a dwóch zatrzymano.

Gubernator prowincji Abdul Dżabar Takwa powiedział, że w operacji NATO zginęły 2 kobiety oraz 2 mężczyzn. Dodał, że nikogo w jego rządzie nie poinformowano o tej akcji i NATO działało jednostronnie.

NATO potwierdziło zabicie 4 osób, ale zapewnia, że wszyscy byli uzbrojeni i próbowali strzelać do żołnierzy Sojuszu. Twierdzi także, że była to akcja przeprowadzona "wspólnie przez afgańskie i koalicyjne siły bezpieczeństwa". Rzecznik Sojuszu Michael Johnson oświadczył, że przed atakiem skontaktowano się z gubernatorem.

Rano na drodze do Talokanu zebrał się tłum niosąc ciała zabitych osób. Gubernator ocenił liczbę demonstrujących na 1500. Doszło do starć, gdy niektórzy zaczęli plądrować sklepy i rzucać kamieniami w niewielką bazę NATO w mieście.