Brytyjski premier Boris Johnson znowu na pierwszych stronach gazet. Powodem jest absurdalne przemówienie, jakie wygłosił na spotkaniu z liderami brytyjskiego biznesu.

Premier Boris Johnson przyzwyczaił Brytyjczyków do tego, że jest nieprzewidywalny. Jego przemówienie skierowane do biznesmenów miało dotyczyć wizji rozwoju w czasach pandemii. Zamiast tego szef rządu wydawał dźwięki naśladujące samochód, stracił wątek, zapodział kartkę i zaserwował słuchającym dwudziestosekundową ciszę, a w pewnym momencie zaczął opowiadać o wycieczce z synem do parku rozrywki, rozwodząc się szczególnie nad bohaterką dziecięcych bajek Świnką Peppą. Właśnie mówiąc o Peppie, nawiązywał do sukcesu i innowacji brytyjskiego przemysłu.

Wszystko to dla umysłu obdarzonego niekonwencjonalną wyobraźnią mogło mieć sens. Dygresje premiera nawiązywały do treści przemówienia. Powstaje jednak pytanie, czy była to właściwa forma? Czy przywódca rządu piątego pod względem wielkości mocarstwa przemysłowego świata powinien się tak publicznie zachowywać?

Zapomina, że nie jest dziennikarzem

Boris Johnson jest byłym dziennikarzem. Przez lata prowadził magazyn "The Spectator", był jego redaktorem naczelnym, pisywał także regularnie felietony dla konserwatywnego dziennika "The Daily Telegraph".

Jak zauważają komentatorzy, premier często zdaje się zapominać, że nie jest już dziennikarzem i daje się ponieść fantazji. Reprezentuje brytyjski rząd, a nie redakcję satyrycznego czasopisma czy klub entuzjastów Latającego Cyrku Monty Pythona.

Paradoksalnie jest to, że spora część społeczeństwa głównie dostrzega i rozgrzesza właśnie te aspekty jego osobowości. Ryzykowne żarty i brawurowe bufonady uchodzą mu na sucho. 

We własnej ocenie swoich wystąpień Johnson idzie w zaparte, choć z pewnością wie, że to ostanie na konferencji CBI nie należało do jego najlepszych. Zapytany, jak oceniłby je, odparł: "myślę, że wypadło dobrze". Mimo popełnianych przez niego gaf i wizerunkowych wpadek, popularność Borisa Johnsona nie maleje.

Pytanie dlaczego?

Brytyjczycy mają wpisany ekscentryzm w genach. Takie postacie, jak Johnson pojawiały się już osiemnastowiecznych komiksach opisujących rzeczywistość i życie polityczne. 

Johnson jest też typowym wytworem klasy uprzywilejowanej, wykształconej w prywatnych szkołach, gdzie od dziecka wymaga się od uczniów sporo, ale też wmawia, że mogą wszystko, zdolne są do wszystkiego i jeśli tylko okraszą to odpowiednią formą i humorem, wszystko w życiu uchodzić będzie im na sucho. 

Johnson często przypomina wyrośniętego dzieciaka, który z placu zabaw trafił wprost na Downing Street. Sprawia wrażenie, że sam nawet nie może uwierzyć w ten awans.

Jak dziecko często też mija się z prawdą, a przyłapany na gorącym uczynku na swą obronę potrafi zaoferować wyborcy jedynie rozbrajający rumieniec. I nieważne czy są to drobne kłamstewka dotyczące finasowanie remontu mieszkania na Downing Street, czy kłamstwa jakie padały z jego ust w kampanii poprzedzającej referendum, które zadecydowało o brexicie. Jest tylko jeden Boris Johnson. Jedni go uwielbiają, inni zaledwie tolerują. Są tacy, którzy pytają - jak długo jeszcze?

Opracowanie: