​Pięcioletnia dziewczynka w stanie Kolorado zmarła z powodu zatrucia metamfetaminą po tym, jak przypadkowo wypiła wodę z bonga matki - informują amerykańskie media.

Do tragedii doszło w miejscowości Rifle w stanie Kolorado w grudniu 2019 roku. 5-letnia Sophia Larson napiła się z bonga swojej matki, Stephanie Alvarado, która używała naczynia do palenia metamfetaminy. Obie mieszkały z dwójką kuzynów - 28-letnią Berthą i 27-letnim Danielem. 

Dziewczynka powiedziała matce, że "woda z butelki" bardzo źle smakuje. Kiedy dorośli zrozumieli, co się stało, postanowili nie wzywać pogotowia, gdyż obawiali się problemów z prawem. Dziecko zaczęło mieć halucynacje. Matka i mieszkający z nimi kuzyni postanowili modlić się i czytać dziewczynce Biblię.

Kiedy dziecko straciło przytomność, zanieśli dziewczynkę do pobliskiego mieszkania, gdzie podano jej tlen. Gdy 5-latka wciąż nie odzyskała przytomności, rodzina w końcu zawiozła ją do szpitala. Było już niestety za późno - dziecko zmarło. Jako przyczynę śmierci lekarze podali zatrucie metamfetaminą.

Policja przeszukała mieszkanie, w którym znaleziono metamfetaminę, a także fajki i bonga. 26-latka zeznała, że tego dnia straciła pracę z powodu pozytywnego testu na obecność narkotyków. Przyznała także, że brała nielegalne substancje już w samochodzie, którym odbierała małą Sophię ze szkoły.

Matka i dwoje kuzynów zostali aresztowani i usłyszeli zarzuty m.in. znęcania się nad dzieckiem i posiadania nielegalnych substancji.

Ojciec zmarłej 5-latki powiedział w rozmowie z mediami, że śmierć dziecka "zmieniła go w sposób, który go przeraża". Jeśli tylko zabraliby ją do szpitala, kiedy zobaczyli, że dziecko wypiło tę wodę, to może miałaby problemy, ale wciąż byłaby dziś ze mną - mówi 23-letni Alec Larson.