Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Taką informację potwierdziła komisarz wyborcza w Warszawie sędzia Dorota Tyrała. Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum złożono 166 tys. 726 podpisów.

Łącznie pod wnioskiem o referendum podpisało się 220 tysięcy osób. Komisarz wyborczy musiał jednak odrzucić blisko 57 tys. podpisów. Przede wszystkim, dlatego, że należały do osób, które nie są zameldowane w stolicy i nie będą mogły wziąć udziału w samym referendum - to prawie 30 tysięcy osób. Było też wiele błędów w adresie zameldowania i numerach PESEL.

Inicjatorem akcji referendalnej jest Warszawska Wspólnota Samorządowa. Podpisy pod wnioskiem o jego przeprowadzenie zbierały też m.in. PiS i Ruch Palikota.

Referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy wzięli udział w wyborze odwoływanego organu. W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.

Gdyby ostatecznie Gronkiewicz-Waltz została odwołana, osobę pełniącą funkcję prezydenta miasta (tzw. komisarza) "niezwłocznie" wyznaczyłby premier. Swoją funkcję pełniłaby ona do czasu wyboru nowego prezydenta.

Jak inicjatorzy głosowania chcą mobilizować mieszkańców Warszawy?

Inicjatorzy głosowania już planują kampanię zachęcającą do udziału w referendum pod roboczym hasłem - znanym z kampanii wyborczej Baracka Obamy - "Change", czyli zmiana. Inicjatorzy chcą wyliczać po raz kolejny grzechy i zaniechania Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale przede wszystkim liczą, że każda osoba, która podpisała się pod wnioskiem o referendum teraz pójdzie zagłosować i zaciągnie do urny znajomych i rodzinę.

Burmistrz Ursunowa Piotr Guzioł wierzy jednak, że największym magnesem przyciągającym do udziału w referendum będzie premier Tusk zniechęcający do udziału. Najlepszą taką robotę dla właśnie wysokiej frekwencji robi sam pan premier. Warszawiacy od lat słyną z tego, że są przekorni - twierdzi.

Tymczasem premier we wtorek po raz kolejny zaprezentował linię obrony Hanny Gronkiewicz Waltz - "Nie chcesz Jej odwołania, zostań w domu". Referendum nazwał też hucpą polityczną.

Czas do referendum wykorzysta na pokazanie dokonań

W wydanym we wtorek oświadczeniu, Gronkiewicz-Walz napisała: Wykorzystamy te 50 dni na pokazanie działań, jakie zrealizowaliśmy dla warszawiaków przez blisko siedem lat. Wraz z nowymi, młodymi osobami, których energię staram się spożytkować w pracy dla Warszawy, zmieniamy nasze miasto w jeszcze szybszym tempie niż dotychczas. I tak już pozostanie!

Prezydent Warszawy oceniła, że wniosek o referendum, przedstawiany warszawiakom jako inicjatywa obywatelska, "okazał się być w rzeczywistości politycznym sojuszem Ruchu Palikota i PiS-u". Widzieliśmy, kto przynosił karty z podpisami - byli i obecni działacze partyjni - podkreśliła.

Gronkiewicz-Waltz napisała, że każdy mieszkaniec miasta ma jednak prawo krytycznie oceniać jej działania. Podczas spotkań z mieszkańcami staram się tłumaczyć nasze trudności i proszę o wyrozumiałość. Przekonuję, że nie powinniśmy zrezygnować z rozwoju Warszawy. Czasy stagnacji w Warszawie już były i nie przyniosły nic dobrego - napisała. Powtórzyła też apel do swoich zwolenników, by nie brali udziału w referendum: Podtrzymuję swoje stanowisko: kto uważa, że Warszawa pod moimi rządami zmienia się na lepsze, ten w dzień referendum zostanie w domu, a swojego wyboru dokona podczas właściwych wyborów w 2014 roku.

(mal)